Rozwój Morskiej Energetyki Wiatrowej w Polsce wynika nie tylko z potencjału, jakim dysponujemy, ale w dużej mierze z konieczności realizacji miksu energetycznego dla Polski do roku 2030, wymaganego przez Komisję Europejską. Unia obliguje nas do znaczącego zwiększenia udziału energii odnawialnej. A offshore to ogromna szansa m.in. dla polskich stoczni, których flagowym produktem mogą stać się specjalistyczne jednostki do budowy morskich siłowni wiatrowych.
A morskie farmy wiatrowe tak naprawdę stanowią obecnie jedyne wysokoenergetyczne źródło zielonej energii, dostępne na skalę przemysłową. A w jeśli chodzi o offshore polski przemysł ma stosunkowo bogate i pozytywne doświadczenia.
Ponadto realizacja MEW na Bałtyku zdaniem wielu ekspertów będzie stymulatorem rozwoju dla wielu sektorów polskiej gospodarki, w tym dla przemysłu stoczniowego i technologii morskich. Przy wsparciu decydentów politycznych program budowy polskich farm wiatrowych na morzu mógłby ruszyć́ już̇ w przyszłym roku. Na starcie zaczynając od przedsiębiorstw przemysłu stoczniowego i stopniowo włączając inne branże, m.in. takie jak portowa, logistyczna, maszynowa i inne, zapewniając portfel zamówień na wiele lat. To również szansa wypromowania polskiej specjalności w obszarze Offshore Wind pod szyldem „Made in Poland”.
W moim przekonaniu nad realizacją takiej strategii offshore mógłby czuwać Narodowy Operator Wind, w skrócie NOW. Podczas zakończonego niedawno w Gdyni kolejnego Forum Wizja Rozwoju,
O konieczności powołania takiego operatora przekonywał uczestników Grzegorza Strzelczyk, prezes LOTOS Petrobaltic. Akronim „NOW” nie jest przypadkowy. Kojarzy się ze słowem „teraz”, a sytuacja właśnie dojrzała do tego, aby decyzje były podejmowane natychmiast „tu i teraz”.
Pomysł spotkał się z aprobatą wielu uczestników debaty, m.in. zarządu Stoczni CRIST.
Narodowy Operator (offshore) Wind pełniłby rolę gwaranta rodzimego biznesu na Bałtyku, by nowy przemysł wysokich technologii o ogromnym potencjale rozwojowym, nie został zdominowany przez zagraniczne koncerny. Oczywiście taki operator musiałby być wyposażony w skuteczne instrumenty oddziaływania biznesowego i kompetencje grupowania partnerów zgodnie z interesem polskiej gospodarki.
Zainteresowanie obszarem offshore takich firm, jak LOTOS czy Stocznia Crist nie dziwi. Grupa LOTOS nie ukrywa, iż widzi siebie w roli takiego narodowego operatora. Jest do tego przygotowana organizacyjnie, posiada doświadczanie w obszarze offshore oil&gas. Z kolei stocznia CRIST jest jedyną w Europie firmą, technicznie i organizacyjnie przygotowaną do budowy nowatorskich statków instalacyjnych, do posadawiania na morzu siłowni wiatrowych o ogromnych mocach rzędu 10 i więcej Megawatów. A takie wiatraki będą instalowane na Bałtyku, który w ocenie ekspertów, ze względu na stabilny charakter wiejącego wiatru i liczbę dni wietrznych, jest optymalnym obszarem do budowy pracy farm wiatrowych m.in.
Myślę, że pomysł lansowany przez doświadczonych menedżerów wart jest szerszej debaty, i namysłu ze strony decydentów, zarówno polityków jak i inwestorów. Bo nie ulega wątpliwości, że offshore to ogromna szansa dla polskiego przemysłu stoczniowego i energetyki. Zwłaszcza teraz, kiedy polskie przedsiębiorstwa stoczniowe odczuwają bardzo skutki pandemii i szukają możliwości wyjścia z impasu.
Tym bardziej warto wykorzystać fakt, iż jako jedyni w Europie jesteśmy w stanie budować takie specjalistyczne i skomplikowane jednostki instalacyjne. Taki impuls popytowy byłby nieoceniony dla całego polskiego przemysłu.
pj