Inwestycje w infrastrukturę, budowę dużego doku, pozyskanie funduszy nowych funduszy – to jedyna droga do przetrwania i rozwoju MSR Gryfia – podkreślał Marek Gróbarczyk, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny m.in. za przemysł stoczniowy. Przedstawiciele zarządu mają plan działań, który ma ustabilizować sytuację stoczni i zapewnić jej trwałą rentowność.
Minister Marek Gróbarczyk rozpoczynając konferencję odniósł się do zarzutów podnoszonych przez polityków opozycji.
– To niebywałe, że oszczerstwa i kłamstwa formułują ludzie z formacji, których przedstawiciele w rządzie PO i PSL w 2008 roku zlikwidowali stocznię szczecińską, pozwolili na rozgrabienie i zniszczenie jej majątku – podkreślił minister. – To politycy tych formacji właśnie, wbrew opiniom ekspertów i protestom załogi połączyli stocznię świnoujską ze szczecińską remontówką. Potem tę Gryfię na powrót dzielili, wyprowadzali strategiczne działy na zewnątrz itd.
Minister przypomniał też, że w 2015 roku, kiedy PiS obejmował rządy, MSR Gryfia miała kilkudziesięciomilionowe zadłużenie i stała na skraju bankructwa. Z taką schedą kolejne zarządu muszą mierzyć się do dziś.
– Mam trudny czas w branży stoczniowej, prognozy nie są optymistyczne – przyznał minister. – Jest mniej zamówień, sektor wycieczkowców praktycznie zamarł. Stocznie niemieckie przestawiają się na remonty, rośnie konkurencja. Gryfia musi uwzględniać tę sytuację, dlatego stawia na modernizację infrastruktury, budowę dużego doku, w którym będzie mogła remontować największe jednostki pływające po Bałtyku.
Wiceminister zwrócił uwagę, iż tereny ze Świnoujścia, które Gryfia wystawiła na sprzedaż, dedykowane są pod działalność portową, nie wykluczone, że dla potrzeb branży offshore, która jest bardzo perspektywiczna
Remonty dużych statków, to wymóg czasu
– Potrzebujemy dużego doku, musimy go wybudować – podkreślał Artur Trzeciakowski, dyrektor generalny MSR Gryfia. – Potrzebujemy doku, mogącego obsługiwać największe jednostki.
Zwrócił uwagę na trendy: malejąca liczba remontów mniejszych jednostek i wzrost dużych. Zwrócił tez uwagę na marże, przychody z remontów dużych jednostek i małych, ze wskazaniem na korzyści z napraw dużych statków.
Wykazywał także milionowe straty, które w ostatnich latach spółka generowała na działalności operacyjne w części Świnoujskiej.
– Chcemy obsługiwać największe jednostki, chociażby 80-tysieczniki, które posiada PZM, albo promy typu RO-PAX – wyjaśnia. – Uwzględniamy też modernizację toru Szczecin-Świnoujście do 12,5 m, i wpływanie do Szczecina dużych statków. Mamy też na uwadze PDH Police, które też będą obsługiwane przez duże jednostki.
Dok wybuduje szczecińska stocznia
Dlatego MSR Gryfia zleci budowę największego doku w swojej historii, o długości ponad 235 m i szerokości 47 m i nośności ponad 27 tys. ton.
Z ekspertyz zleconych przez spółkę wynika, że będzie zlokalizowany przy nabrzeżu Gdyńskim w Szczecinie. Tę lokalizację potwierdziły też badania nawigacyjne wykonane przez ekspertów Akademii Morskiej.
Krzysztof Zaremba, prezes MSR Gryfia stwierdził, że bez nowego doku przyszłość stoczni jest zagrożona. Podkreślił też, że sprzedaż świnoujskiej części majątku, to również warunek, by uratować stocznię.
Ze sprzedaży spółka chce przygotować infrastrukturę pod nowy dok, natomiast finasowanie na jego budowę zagwarantuje właściciel, czyli Fundusz Rozwoju Spółek.
Minister Marek Gróbarczyk poinformował, iż dok zostanie wybudowany w stoczni szczecińskiej. Koszt szacowany jest na 125 mln zł.
Joanna Walichnowska, wiceprezes Funduszu Rozwoju Spółek (MSR Gryfia to spółka zależna – dop. pj) potwierdziła.
– Lada moment wykonawca ma zlecić wykonanie projektu technicznego. – Kolejna faza, to zakup materiałów, narzędzi itd. – Zaczynamy w tym miesiącu. Zakładamy, że w ciągu 17 miesięcy dok powinien być zbudowany.
Pracownikom proponowano pracę
Prezes MSR Gryfia dementował medialne doniesienia dotyczące zwolnień pracowników z likwidowanej stoczni w Świnoujściu.
– Wszystkim 185 osobom zaproponowaliśmy pracę w Szczecnie. – zapewniał Krzysztof Zaremba. – Propozycję przyjęło 13 pracowników, 20 osób jeszcze nie podjęło decyzji natomiast 146 pracowników nie przyjęło naszych propozycji. Wszystkim zapewniamy świadczenia za okres wypowiedzenia, otrzymają też odprawy zgodnie ze stażem pracy.
Dla bardzo wielu osób będzie to w sumie równowartość 6-7-miesięcznych pensji.
pj