Polski Portal Morski
Historia

Incydent na „Batorym”

W długiej historii kontaktów Polonii amerykańskiej ze starym krajem ogromną rolę odgrywały polskie statki pasażerskie kursujące na linii północnoatlantyckiej. Wśród nich największą popularnością cieszył się m/s „Batory”.

W latach trzydziestych XX stulecia zamówiono w stoczniach zagranicznych kilka nowoczesnych statków pasażerskich. W ten sposób powstała królewska seria polskich liniowców. Były wśród nich statki „Chrobry”, „Sobieski”, „Batory” i „Piłsudski”. Jednostki te dały się poznać przed wojną jako statki nowoczesne, oferujące wysoki standard podróżowania. Przynosiły chlubę Polsce i stały się doskonałą wizytówką kraju we wszystkich portach świata.

Wybuch wojny w 1939 r. przerwał pomyślny rozwój polskiej żeglugi pasażerskiej. Większość statków znajdowała się poza Bałtykiem i szczęśliwie nie wpadła w ręce niemieckie. Oczywiście o normalnych rejsach nie mogło być już mowy i „Batory”, tak jak inne statki, przekształcony został w transportowiec wojska. W latach 1939-1945 m/s „Batory” przemierzał tysiące mil morskich w ciężkiej służbie transportowej. Gdy zakończyła się wojna powrócił do macierzystego portu w Gdyni. Nadal był flagowym statkiem istniejącej już przed wojną linii okrętowej Gdynia-American Line.

„Batory” w świecie komunizmu

Wydawać by się mogło, że perspektywy rozwoju żeglugi pasażerskiej w powojennej Polsce będą dobre, chociażby z tej przyczyny, że Polska uzyskała szeroki dostęp do Bałtyku i dwa wielkie porty, w Gdańsku i Szczecinie. Niestety, na przeszkodzie stanęła zmiana sytuacji politycznej. Polska stała się krajem komunistycznym, politycznie i gospodarczo podporządkowanym Związkowi Sowieckiemu. Z Zachodu do kraju wracało coraz mnie ludzi, gdyż uchodźcy nie widzieli dla siebie miejsca w komunistycznym kraju, a w ośrodkach polonijnych chętnych do odwiedzania Polski Ludowej nie było również zbyt wielu. Coraz mniej ludzi wyjeżdżało z Polski, bowiem władze bardzo zaostrzyły politykę paszportową.

„Batory” tak jak przed wojną, również po 1945 r. pływał do Nowego Jorku. Zmniejszającą się ciągle liczbę pasażerów narodowości polskiej rekompensowali obcokrajowcy, gdyż po drodze statek zawijał do portów skandynawskich i angielskich. Polski statek miał dobrą renomę i dlatego w tych krajach wciąż byli chętni do korzystania z jego usług. Dalszy los polsko-amerykańskiej linii żeglugowej stanął jednak pod znakiem zapytania na skutek incydentu, który wydarzył się wiosną 1949 r.

„Gangsterski napad”…

16 i 17 maja tego roku nagłówki największych gazet w Polsce Ludowej krzyczały wielkimi tytułami: Gangsterski napad na polski statek pasażerskiBezprzykładny akt gwałtu!

Zdumieni czytelnicy dowiadywali się z tej prasy, że „Batory” podczas rejsu powrotnego z Nowego Jorku do Gdyni zatrzymał się na brytyjskich wodach terytorialnych, 8 mil od portu w Southampton. Na pokład statku weszli urzędnicy brytyjscy, którzy mieli przeprowadzić rutynową odprawę celną i paszportową. Okazało się jednak, że tym razem nie były to tylko standardowe czynności, a ekipa Brytyjczyków składała się również z funkcjonariuszy policji i przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Przybyszów interesował tylko jeden pasażer polskiego statku. Był nim Gerhard Eisler. Nie zważając na protesty kapitana i samego Eislera, założono mu kajdanki i motorówką odwieziono na ląd.

W dniu 16 maja sekretarz generalny polskiego MSZ Stefan Wierbłowski wezwał ambasadora Wielkiej Brytanii i wręczył mu notę protestacyjną rządu polskiego. Zarzucił Brytyjczykom, że aresztowanie Eislera było jaskrawym nadużyciem uprawnień państwa przybrzeżnego, gdyż oznaczało pozbawienie Eislera dobrodziejstw azylu udzielanego mu już przez władze polskie. Podkreślano, że akcja Brytyjczyków była sprzeczna z artykułem 14 Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych i została wykonana na zamówienie władz amerykańskich.

Nie skończyło się jednak tylko protestem dyplomatycznym wobec władz brytyjskich. Przewodniczący delegacji polskiej na Zgromadzenie Generalne Organizacji Narodów Zjednoczonych dr Juliusz Suchy wystosował list do sekretarza generalnego ONZ Trygve Lie z żądaniem postawienia sprawy Eislera na porządku obrad Zgromadzenia Generalnego jako nowego punktu porządku dziennego pod nazwą Pogwałcenie podstawowych praw i swobód ludzkich, tradycyjnego zwyczaju azylu politycznego oraz przyjętych zasad prawa międzynarodowego przez członków ONZ – ze szczególnym uwzględnieniem sprawy Eislera. Inicjatywa ta spotkała się z poparciem Związku Sowieckiego, który od początku uznał, że sprawa Eislera będzie doskonałym pretekstem do propagandowej i dyplomatycznej rozgrywki z Zachodem.

…czyli aresztowanie bolszewickiego agenta

Incydent na polskim statku pasażerskim stał się poważnym problemem politycznym, i to o światowym zasięgu. Głównym jego bohaterem był Gerhard Eisler, o którym dotąd w Polsce mało kto słyszał. Gdy „Batory” opuścił port w Nowym Jorku, nie było go na liście pasażerów. Już na pełnym morzu kapitanowi Ćwiklińskiemu zameldowano, że na pokładzie statku jest pasażer na gapę o nazwisku Gerhard Eisler. O człowieku tym w Ameryce było głośno już od pewnego czasu. Interesowały się nim władze amerykańskie, które podejrzewały go o działalność wywrotową. Nie były to podejrzenia bezpodstawne. Eisler był znanym niemieckim komunistą i działaczem Kominternu. Do USA przybył po wybuchu II wojny światowej uciekając przed prześladowaniami ze strony nazistów…

Gdyby Eisler wiódł żywot zwykłego imigranta prawdopodobnie jego przeszłość nie stanowiłaby problemu. Bardzo szybko okazało się jednak, że wszedł on w struktury Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych i z czasem zaczął pełnić tam rolę „szarej eminencji”. Wielu uważało go za tajnego wysłannika Moskwy i prawdziwego kierownika partii komunistycznej, wykonującego instrukcje płynące od samego Stalina.

Po ujawnieniu się na pokładzie „Batorego” Eisler zwrócił się do władz polskich z prośbą o azyl polityczny, którego mu skwapliwie udzielono. Oczywiście tego rodzaju postępowanie musiało stworzyć podejrzenie, że cała sprawa była od początku ukartowana i polski transatlantyk pełni rolę pomostu dla uciekających z Ameryki komunistycznych szpiegów.

Władze amerykańskie podjęły przeciwdziałanie. Zwróciły się do władz angielskich, aby aresztowały Eislera w momencie gdy „Batory” znajdzie się na brytyjskich wodach terytorialnych. Tak też się stało. Gdy polski statek znalazł się w brytyjskim porcie Southampton na pokład „Batorego” wkroczyli agenci angielskich służb specjalnych i aresztowali Eislera pomimo energicznych protestów kapitana Jana Ćwiklińskiego. Został on zawieziony na ląd i osadzony w angielskim areszcie.

W sprawie Eislera dyplomacja Polski Ludowej początkowo poniosła porażkę, gdyż większość członków ONZ była przeciwna umieszczeniu sprawy Eislera na porządku obrad Zgromadzenia Generalnego. Propagandowo można było jednak wykorzystać decyzję angielskiego sędziego, który doszedł do wniosku, że brakuje prawnych podstaw do przetrzymywania Eislera w brytyjskim areszcie. Eislera wypuszczono i na pokładzie samolotu polskiego LOT-u triumfalnie wyjechał on do Warszawy, a potem do powstającej właśnie Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Przyjmowano go tam jak bohatera.

Komunistyczny „koń trojański”?

Niewątpliwie Moskwa i komuniści niemieccy mogli być zadowoleni z roli, jaką spełniła Warszawa w sprawie Eislera. Niestety, polski interes narodowy mocno na tym ucierpiał. Gdy w kilka tygodni później „Batory” ponownie zawinął do Nowego Jorku potraktowano go jako przybysza z wrogiego państwa. Statek poddano niezwykle skrupulatnej kontroli. Sprawdzano dokumenty załogi i pasażerów, przeszukiwano wszelkie zakamarki statku w poszukiwaniu nielegalnej kontrabandy. Efekt był taki, że aż 111 pasażerów znalazło się na słynnej Ellis Island, gdzie wyjaśniano, czy przypadkiem nie są komunistycznymi szpiegami. Prasa amerykańska szeroko donosiła o tej akcji władz amerykańskich i komentowała ją w tonie nieprzychylnym dla komunistycznej Polski. „Batorego” określano nawet mianem komunistycznego „konia trojańskiego”.

Wydawało się jednak, że z czasem konflikt wywołany ucieczką Eislera ucichnie i wszystko wróci do normalności. Niestety, kolejna afera miała katastrofalne skutki. 8 sierpnia 1950 r. w pobliżu „Batorego”, który płynął z Nowego Jorku do Gdyni, wodował mały wodnosamolot. Jego pilot – utrzymujący, że nazywa się Guilermo San Sebastian – oświadczył, że pochodzi z Meksyku i leciał do New Jersey. Po wejściu na pokład „Batorego” zmienił jednak poprzednie wyjaśnienia co do swej tożsamości i oświadczył, że nazywa się William Newton, pochodzi z Florydy i jest sympatykiem komunizmu w związku z czym chętnie uda się do „komunistycznego raju” gdzieś w Europie.

Niespodziewane przybycie Newtona nie było jedyną niespodzianką dla załogi i pasażerów tego rejsu. Wkrótce okazało się, że na pokładzie „Batorego” znajduje się jeszcze jeden pasażer na gapę, którym okazał się Howard Campbell z Nowego Jorku. I on oświadczył, że jest komunistą i ucieka przed agentami FBI.

Władze Polski Ludowej próbowały dowodzić, że nie miały nic wspólnego z ucieczką zarówno Newtona, jak i Campbella, ale w świetle poprzednich doświadczeń Amerykanie nie byli skłonni temu wierzyć. Władze Nowego Jorku uznały, że obecność „Batorego” w tym porcie jest niepożądana, gdyż naraża na szwank bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Rząd polski ostro protestował, ale na nic się to nie zdało. Amerykanie byli twardzi i „Batory” nie mógł już zawijać do Nowego Jorku.

Afery w związku z komunistycznymi uciekinierami na pokładzie „Batorego” przyniosły Polsce ogromne straty. Przyczyniły się do pogorszenia stosunków Polski ze Stanami Zjednoczonymi, co oczywiście izolowało nasz kraj na arenie międzynarodowej i odbijało się na współpracy gospodarczej z tym najpotężniejszym krajem świata. Zawieszenie rejsów „Batorego” spowodowało, że Polska straciła miliony dolarów, tak potrzebnych zniszczonemu wojną krajowi. Nie bez znaczenia było również i to, że przejściowo znacznemu osłabieniu uległy kontakty Polonii amerykańskiej ze „starym krajem”.

źródło : Przystanek historia fot. wikipedia

Zobacz podobne

ORP „Warszawa” wycofana ze służby

PL

Wielcy polscy wynalazcy II RP – inż. Tadeusz Wenda

AB

Zidentyfikowano szczątki pięciu polskich żołnierzy poległych na Westerplatte

Autor

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie