Hulk szkolny ORP Bałtyk, zakotwiczony tuż przy wejściu do Portu Wojennego na Oksywiu, pełnił również rolę jednostki flagowej dowódcy Floty – kadm. Józefa Unruga. To z niego oddawano saluty honorowe jednostkom wchodzącym i wychodzącym do portu, a na jego pokładzie przyjmowano dowódców zagranicznych okrętów. Do tej pory pewnym było, że w ostatnich latach przed wrześniem 1939 r. na pokładzie tej jednostki zainstalowane były działka Hotchkiss wz. 1885 kal. 47 mm, zaś na temat uzbrojenia salutacyjnego niewiele można było powiedzieć. Kilka znanych zdjęć armat salutacyjnych nie dawało ostatecznej odpowiedzi, z jakim typem uzbrojenia mamy do czynienia. Dzięki kwerendzie materiałów zgromadzonych w Centralnym Archiwum Wojskowym udało się w końcu rozwiązać tę zagadkę.
Z prawie stuprocentową pewnością można stwierdzić, że na ORP Bałtyk trafiły działa, w jakie wyposażona była bateria salutacyjna Pułku Artylerii Nadbrzeżnej (dalej PAN). Po rozwiązaniu PAN w 1922 r. większość jego uzbrojenia przekazano do wojsk lądowych, natomiast cztery działa baterii salutacyjnej (mała szybkostrzelność oraz donośność 3500 m powodowały, że były wycofywane z wojsk lądowych) prawdopodobnie oddano do zbrojowni Portu Wojennego w Modlinie. Ze względu na rodzaj materiału, z jakiego wykonano lufy tych dział (o czym dalej), doskonale nadawały się do oddawania strzałów salutacyjnych. Poza tym posiadano do nich spory zapas ładunków ślepych. Zgodnie z wykazem uzbrojenia PAN z grudnia 1921 r. dysponowano 2000 ładunków do tego typu dział.
O jakim typie dział mówimy?
W PAN bateria salutacyjna wyposażona była w 9 cm austro-węgierskie armaty polowe. Niestety, źródła milczą na temat wzoru tego uzbrojenia. Natomiast na pokładzie Bałtyka zamontowano cztery działa kal. 9 cm, również produkcji austro-węgierskiej oznaczone jako wz. 1875/96 i ze względu na nietypowość tego rodzaju sprzętu można przyjąć, że to były te same armaty.
Armata kal. 9 cm wz. 1875/96 miała lufę monoblokową wykonaną z brązu Uchatiusa, dzięki czemu lepiej nadawała się do odpalania z niej ładunków czarnoprochowych. Lufy ówczesnych dział produkowane ze stali były bardziej narażone na szkodliwe działanie prochu czarnego, niż te wykonane z brązu. W środkowej części lufy znajdowały się dwa czopy, które spoczywały na panwiach łoża.
W tylnej części (po prawej) znajdowała się szczerbinka, która wraz z muszką służyły do celowania bezpośredniego. Do celowania pośredniego używano kwadrantu artyleryjskiego, który montowano na płasku znajdującym się w tylnej części lufy. Wlot lufy zamykał poziomy zamek klinowy również wykonany z brązu. Tuż przed zamkiem znajdował się kanał zapałowy z gniazdem do zapłonnika tarciowego. Łoże działa typu sztywnego składało sięz dwóch ścian bocznych połączonych ścianą przednią oraz ścianą górną znajdującą się w tylnej części. Całość wzmocniona była kilkoma poprzecznicami, z której środkowa stanowiła podstawę śrubowego mechanizmu podniesieniowego. Do pokładu Bałtyka łoże (pozbawione kół oraz osi) przymocowane było w przedniej części dwoma kątownikami do burty okrętu. Natomiast w środkowej części za pomocą dodatkowego podparcia a tył łoża za pomocą specjalnych łap.
Do strzelania wykorzystywano naboje salutacyjne składające się z woreczka jedwabnego, który mieścił 300 g czarnego prochu oraz trzech krążków z filcu owiniętych tekturą. Masa całkowita naboju wynosiła 500 g. Naboje odpalane były przy pomocy zapłonnika tarciowego wz. 93, który po załadowaniu naboju wkładano do gniazda w lufie. Sam zapłonnik zbudowany był z miedzianej rurki (o średnicy 6 mm i długości 80 mm), która na dnie wypełniona była masą zapalającą. Zapłonu dokonywano poprzez wyszarpnięcie drucika tarciowego, który zapalał masę zapalającą w zapłonniku, ta zaś zapalała właściwy nabój. Jednak aby ułatwić zapalenie prochu w naboju, przed strzałem należało przedziurawić jego woreczek. Gazy prochowe powstające podczas wystrzału powodowały wypchnięcie zużytego zapłonnika z gniazda.
Obsługa działa składała się z trzech marynarzy: działonowego (powinien być to specjalista artylerzysta), zamkowego oraz ładowniczego. Aby sprawnie współdziałać każdy członek obsługi zajmował konkretne miejsce przy dziale, i tak: działonowy z prawej strony działa, zamkowy z lewej strony działa, a ładowniczy za działem z lewej strony zwrócony twarzą w kierunku lufy.
Oddawanie strzału
Na komendę „do działa” obsługa każdego działa zajmuje swoje miejsca wynikające z przydziału, po czym zamkowy zdejmuje kaptur zamka i otwiera go, sprawdzając czy nie nosi on śladów wypalenia. Następnie ładowniczy zdejmuje korek wylotowy i przy pomocy zamkowego zakładają rękaw ładowniczy. W tym czasie działonowy przygotowuje zapłonniki oraz pobiera sznur spustowy i melduje: „działo gotowe”. W dalszej kolejności ładowniczy wkłada do lufy ładunek prochowy (krążkami filcowymi w kierunku jej wylotu) i dobija go przy pomocy stempla do tego momentu, aż oznaczenie na stemplu zrówna się z tylnym paskiem lufy. Po „dobiciu” ładunku zamkowy zamyka zamek, a działonowy przy pomocy przebijaka dziurawi worek z ładunkiem i wkłada do kanału zapałowego zapłonnik, do którego przyczepiony został wcześniej sznur spustowy. Po wykonaniu tych czynności pada komenda „działo gotowe”, a na rozkaz „działo pal” działonowy pociąga za sznur.
Źródło: https://zbiam.pl fot.: Wikipedia