Polski Portal Morski
Aktualności Środowisko Technologie Ważne

Armatorzy i porty przed trudnym zadaniem redukcji CO2

Coraz ostrzejsze normy emisji CO2 nakładane na statki sprawiają, że rosnącym powodzeniem jako paliwa żeglugowe cieszą się : niskoemisyjny LNG a także bezemisyjne – zielony metanol, wodór czy amoniak. Do zmian przygotowuje się także Polska Żegluga Morska. Kolejne serie statków armatora, planowane do budowy w kolejnych latach, będą przystosowane do spalania LNG jako paliwa – a w przyszłości także bezemisyjnego amoniaku.

Metanol najpopularniejszy wśród alternatywnych paliw

Jak informuje norweski klasyfikator Det Norske Veritas (DNV), w październiku tego roku, po raz pierwszy w historii, amatorzy zamówili w stoczniach więcej statków napędzanych metanolem niż dotychczas liderującym, jako alternatywne paliwo, LNG. Według danych DNV, październikowe zamówienia, w których armatorzy wybrali metanol jako paliwo, dotyczą 18 dużych kontenerowców dla takich gigantów rynku jak duński AP Moller-Maersk oraz chińskie Cosco Shipping Lines i OOCL. W tym samym czasie zakontraktowano „jedynie” 11 statków napędzanych LNG, a wśród zamawiających był m.in. armator samochodowców Ray Car Carriers.

W całym 2022 roku ok. 70 proc. zleceń na budowę statków dotyczyło jednostek pływających na tradycyjnym paliwie, 15 proc. będzie stosować LNG, 3 proc. to jednostki na metanol i 2 proc. będzie wykorzystywać LPG.
Ze statystyk norweskiego klasyfikatora wynika, że obecnie na świecie pływa lub jest zamówionych 840 statków z napędem na LNG lub typu dual-fuel z LNG. W grupie tej jest 211 kontenerowców, 112 samochodowców oraz 89 tankowców. Inne alternatywne paliwa wykorzystywane już w żegludze to LPG (na świecie pływa 143 statków stosujących to paliwo – wszystkie z sektora gazowców), 84 statki mają napęd na metanol oraz 25 stosuje wodór jako paliwo. Wszystkie one stanowią zaledwie 0,41 procent światowej floty.
Z kolei wśród masowców rosnącym powodzeniem cieszą się silniki napędzane LNG, które – dzięki posiadaniu kriogenicznych zbiorników – mogą być z powodzeniem (przy lepszej dostępności paliwa) przekształcone na napęd zielonego amoniaku. Statki, które na burtach będą nosić napis „ammonia ready”, znalazły się w kręgu zainteresowania Polskiej Żeglugi Morskiej. Armator wysłał właśnie – także do stoczni krajowych – zapytania o możliwość budowy tego rodzaju jednostek.

Wśród armatorów, którzy wybrali metanol jako bezemisyjne paliwo przyszłości dla swoich statków, prym wiódł do tej pory Maersk. Duńczycy zamówili w październiku br. sześć kontenerowców o pojemności 17,000-teu z planowanym odbiorem (wszystkich) w 2025 roku. To kolejny z elementów programu inwestycyjnego kompanii, który zawiera również dwanaście kontenerowców o pojemności 16,000-teu zamówionych w sierpniu ubiegłego roku, z odbiorem w 2024 r. oraz jeden mały kontenerowiec dowozowy (feeder) o pojemności 2100-teu z odbiorem w 2023 r. Wszystkie te statki (czyli łącznie 19) będą pływać na metanolu i – według danych firmy – zredukują roczną emisję CO2 do atmosfery o 2,3 mln ton.

W ślad za Duńczykami, w kwestii wyboru metanolu, poszli Chińczycy. W październiku chiński gigant Cosco Shipping Holding zamówił dla swoich dwóch spółek żeglugowych – Cosco Shipping Lines oraz Orient Ocean Container Line (OOCL) łącznie dwanaście mega-kontenerowców o pojemności 24,000-teu z napędem metanolowym. Do metanolu coraz bardziej przekonuje się także największy francuski armator CMA CGM – dotychczas wybierający dla swoich kontenerowców napęd oparty na paliwie LNG. W sierpniu br. Francuzi zamówili sześć kontenerowców o pojemności 15,000-teu – już z napędem metanolowym. CMA CGM posiada 30 kontenerowców z napędem gazowym (dual-fuel) a do 2026 roku flota armatora ma się już składać z 77 statków wykorzystujących LNG lub metanol.
Wychodząc naprzeciw rosnącemu zainteresowaniu metanolem jako paliwem żeglugowym Szwedzi stworzyli konsorcjum składające się z OljOla Shipping (właściciel), a także Stena Oil (zarząd operacyjny) oraz Stena Teknik (projekt i nadzór stoczniowy), w celu budowy pierwszej bunkierki przewożącej ten surowiec. Statek o nośności 2000 dwt będzie w swoich dwunastu zbiornikach mógł przewozić 2100 metrów kubicznych metanolu. Zostanie wybudowany przez turecką stocznię Genka Shipbuilding z Tuzli a pierwszym jego klientem będzie wspomniany powyżej feeder (2100-teu) budowany przez Maerska dla obsługi portów Morza Północnego, Bałtyku i Zatoki Botnickiej.

Rosnące znaczenie wodoru

O ile w sektorze kontenerowym najpopularniejszym obecnie paliwem przyszłości jest metanol, o tyle z kolei sektor oceanicznych cruiserów zaczyna się coraz bardziej interesować paliwem wodorowym. Jest to możliwie dzięki dostępnym projektom takich statków powstałym na deskach kreślarskich czołowej europejskiej stoczni specjalizującej się w budowie ogromnych wycieczkowców – włoskiej Fincantieri. W listopadzie br. Fincantieri oddała do eksploatacji statek „Viking Neptune” – średniej wielkości cruiser (930 pasażerów) dla kompanii Viking. Jednostka wyposażona jest niewielki system produkcji energii z wodoru o nominalnej mocy 110 kW. To na razie niewiele ale stocznia zapowiedziała, że dysponuje już projektami statków, w których produkcja energii z wodoru ma wynieść 6 MW. Takimi właśnie prądnicami mają dysponować zamówione przez MSC dwa cruisery dla swojego luksusowego brandu Explora Journey, a planowane do odbioru w latach 2027-2028. MSC odebrał niedawno z francuskiej stoczni Chantiers de l’Antlantique ogromny cruiser „MSC World Europa” (6850 pasażerów w 2760 kabinach), na którym zastosowano prototypowy system SOFC (solide oxide fuel cell), wytwarzający na drodze reakcji elektrochemicznej z LNG energię o mocy do 75 kW. Jest ona wykorzystywana na potrzeby pracy urządzeń pokładowych. Sam statek jest również napędzany paliwem LNG.

Zielony wodór ma być również szeroko wykorzystywany w przyszłej norweskiej żegludze bliskiego zasięgu. Państwowa spółka tego kraju Enova przekazała właśnie z dotację w wysokości 13,8 mln dolarów na opracowanie projektu niewielkich masowców napędzanych wodorem, które będą w przyszłości obsługiwać porty Norwegii na Morzu Północnym. Projekt ma wykonać biuro Norwegian Ship Design. Mają powstać dwa takie statki i będą one eksploatowane przez coasterowego armatora Halten Bulk. Ta sama państwowa Enova w czerwcu tego roku przekazała grant w wysokości 65 mln dolarów na stworzenie sieci pięciu niewielkich wytwórni zielonego wodoru rozrzuconych po całym norweskim wybrzeżu.

Ekolodzy idą własną drogą

Powyżej opisane wysiłki armatorów – w większości dysponujących grubym portfelem – w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez swoje statki wpisują się w działania wielu grup lobbingowych, które powstają jak grzyby po deszczu, na fali rosnącej świadomości, że przeciwdziałanie zmianom klimatycznym jest po prostu walką o przetrwanie cywilizacji. Narasta więc nacisk na Międzynarodową Organizację Morską (IMO) by ta znacznie zaostrzyła swoje przepisy dla międzynarodowej żeglugi, dotyczące ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez statki.
Powstają więc niezależne inicjatywy, jak ta będąca przedmiotem dyskusji na niedawnym szczycie klimatycznym COP27 w Egipcie, dotycząca stworzenia zielonych korytarzy – szlaków pomiędzy głównymi portami świata, w którym dostępna byłaby infrastruktura umożliwiająca bunkrowanie paliwami bezemisyjnymi a w przyszłości dostęp do tych portów miałyby tylko statki, które nie emitują gazów cieplarnianych.
Idea zielonych korytarzy miała swój początek na COP26 w Glasgow i skutkowała wówczas podpisaniem tzw. Deklaracji Clydebank. Podpisało ją początkowo 19 krajów (m.in. USA, Wielka Brytania, Norwegia, Francja i Niemcy) ale wkrótce dołączyły kolejne kraje. Pomysłodawcy stwierdzili, że będą dążyć do stworzenia sześciu zielonych korytarzy do 2050 roku ale na COP27 uznano to za zbyt odległą perspektywę czasową, uznając, że pierwsze zielone szlaki powinny powstać już w 2030 roku. Pomysł zyskał poparcie innych stowarzyszeń, takich jak C40 Cities (grupa stu miast z całego świata, działających aktywnie na rzecz zmian klimatycznych), stworzono pierwsze grupy robocze jak chociażby brytyjsko-amerykańska Green Shipping Corridor Task Force, powstały też lokalne inicjatywy : Green Shipping Challenge czy Clean Energy Marine Hub Initiative.
Osobną deklarację złożyli też armatorzy norwescy, obiecując do 2030 roku zredukować emisję CO2 ze swoich statków o połowę. Oznacza to, że do końca tej dekady we flocie norweskiej ma pływać 700 statków niskoemisyjnych oraz 400 z zerową emisją.

Przerzucenie odpowiedzialności na porty

Jedna z brukselskich grup lobbingowych Transport & Environment (T&E), po druzgocącej krytyce Międzynarodowej Organizacji Morskiej, której wysiłki na rzecz klimatu oceniono jako „żałosne”, dokonała swojej własnej analizy najczęściej wykorzystywanych obecnie szlaków żeglugowych. Z analizy tej wynika, że aż 84 procent światowej floty uczestniczącej w globalnym handlu zawija do portów Chin, USA albo Unii Europejskiej. Wystarczy zatem, jeśli główne porty w tych krajach wprowadzą całkowity zakaz wpływania statków z napędem spalinowym, by zdecydowana większość armatorów zmuszona została do wymiany swojej floty na bezemisyjną.
T&E badała podróże statków dokonane w 2019 roku, na podstawie danych z AIS dostarczonych przez ExactEarth oraz IHS Markit, które dostarczyło dokładne dane techniczne jednostek. Było to łącznie 29,928 statków powyżej 5000 gt. z różnych sektorów. Analiza zawinięć do portów wykazała, że najwięcej emisji CO2 ze statkowych kominów nastąpiło w portach Chin (15,1 proc.) oraz Unii Europejskiej (14,4 proc.). W dalszej kolejności za emisję odpowiadały porty : USA (7,8 proc.), światowego centrum bunkrowego – Singapuru (7,19 proc.), Japonii (5,2 proc.), Australii (4,3 proc.), Brazylii (3,9 proc.), Indii (2,8 proc.), Południowej Korei (2,5 proc.) oraz Indonezji (2,0 proc.).
Wydaje się więc, że w kolejnych latach inicjatywę dotyczącą ograniczenia emisji CO2 ze statków przejmą od IMO porty. Oznacza to, że nowe, bardziej restrykcyjne przepisy, będą mogły pojawiać się praktycznie z dnia na dzień, bo o ile IMO na każdą ważniejszą zmianę regulacji potrzebuje ratyfikacji określonej liczby państw (co czasami trwa latami), o tyle zarządzanie portami leży w gestii jednej administracji.

Na koniec wspomnijmy o rzeczy najważniejszej : światowa wymiana handlowa aż w 80 procentach opiera się na transporcie morskim. Tymczasem transport ten odpowiedzialny jest za zaledwie 2 proc. całkowitej emisji CO2 do atmosfery.


Krzysztof Gogol

Zobacz podobne

Spółki zarządzające portami morskimi prawidłowo realizowały harmonogramy i plany finansowe

KM

US Navy: Nawodne drony strzelają rakietami przeciwlotniczymi

JJ

Kolejny etap rozwoju Portu Kołobrzeg

KM

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie