Eksplozje, które we wrześniu ubr. rozerwały rurociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2, biegnące z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego, doprowadziły do ogromnych szkód w środowisku naturalnym tego akwenu, zagrażając lokalnym gatunkom – wynika z ostatnich badań przeprowadzonych przez naukowców z Polski, Danii i Niemiec.
Badania opublikowano na internetowej platformie Research Square.
Według ekspertów cztery eksplozje poruszyły 250 tys. ton zanieczyszczonego dna morskiego, obszaru dwukrotnie większego od Bornholmu. Uwolniły w ten sposób osady zawierające toksyczne substancje, które potencjalnie mogą wytrzebić kilka populacji morskich, w tym dorsza bałtyckiego i morświnów. Ryby i inne zwierzęta, które były narażone na działanie substancji takich jak ołów i silnie toksyczne tributylocyny, będą chorować, część wymrze, a inne będą mieć trudności z rozmnażaniem – uważają eksperci.
Szacuje się, że wszystkie morświny w promieniu 4 km od eksplozji prawdopodobnie zginęły z powodu fali uderzeniowej, a wszystkie morświny w promieniu 50 km mogły zostać ogłuszone przez wybuch.
Wybuchy mogły poczynić szczególne szkody w populacji dorsza, nazywanego niegdyś królem Bałtyku, który jest gatunkiem powoli znikającym z tego akwenu.
Pod koniec września 2022 roku wykryto cztery wycieki w gazociągach Nord Stream 1 oraz Nord Stream 2. Trwa śledztwo prowadzone przez szwedzką prokuraturę, która we wstępnym wniosku potwierdziła, że doszło do eksplozji będącej sabotażem.
W pierwszych dniach po wybuchu poziom metanu w Bałtyku w okolicach wycieków był nawet tysiąc razy wyższy niż zwykle.
źródło mat. prasowy / fot.Shutterstock