Gribshunden to liczący ponad pięćset lat wrak, który spoczywa w wodach Morza Bałtyckiego. Dawniej tym uzbrojonym po zęby statkiem pływał król Danii Jan Oldenburg, jednak ostatecznie statek zatonął w 1495 roku.
Naukowcy twierdzą, że zatopiony w 1495 roku okręt wojenny Gribshunden był niezwykle groźną machiną wojenną.
Gribshunden wyposażony był w aż 90 potężnych dział, a kadłub miał być silnie opancerzony, niczym forteca. Górny pokład i dziób miały być tak przystosowane, aby żołnierze mogli wspierać artylerzystów w bitwach morskich. Sprawiało to, że ten mający około 35 metrów długości okręt mógł wzbudzać postrach wśród przeciwników.
Badacze stwierdzili, że specyficzna technika szkutnicza została importowana z krajów śródziemnomorskich. Chodzi głównie o sposób łączenia desek na krawędzi kadłuba. Gribshunden mógł dzięki temu transportować dużo cięższy ładunek nawet w trudnych warunkach. Naukowcy twierdzą, że pod pokładem znajdowała się bardzo duża ilość prochu armatniego.
Jeden ze scenariuszy zakłada, iż pożar doprowadził do eksplozji prochu składowanego pod pokładem. W efekcie statek bardzo szybko zatonął. Wrak udało się zlokalizować w pobliżu Ronneby w latach 70. ubiegłego wieku, Spoczywał on na głębokości około 10 metrów i został zidentyfikowany w 2013 roku. W kolejnych latach odkrywano kolejne artefakty.
źródło media/ fot. Ingemar Lundgren / Blekinge museum