Wśród wielu niezwykłych historii związanych z Daru Pomorza, jednym z najbardziej pamiętnych mieszkańców żaglowca był Miś – pies, który towarzyszył załodze przez ponad dekadę. Miś nie był zwykłym czworonogiem; stał się symbolem lojalności, oddania i niezwykłej przyjaźni między człowiekiem a zwierzęciem na morzu.
Miś pojawił się na pokładzie Daru Pomorza w 1963 roku jako mały szczeniak. Początkowo dzielił przestrzeń z kotami, w tym z najbardziej znaną kotką o imieniu Pani Walewska. Z czasem, jednak, jego dominująca osobowość sprawiła, że to on stał się głównym zwierzęcym rezydentem żaglowca. Wyrósł na dużego, czarnego psa o imponującej posturze, przypominającej nowofundlanda, co przyniosło mu jego sympatyczne imię.
Członek Załogi w Pełnym Wymiarze
Miś był traktowany jak pełnoprawny członek załogi. Ubrany w specjalnie uszytą bluzę, czapkę, a nawet spodnie (choć te były raczej jednorazowe), Miś towarzyszył marynarzom w ich codziennych obowiązkach. Szczególnie upodobał sobie momenty, gdy wydawano rozkaz stawiania żagli – wtedy biegał po pokładzie, motywując załogę do szybszej pracy. Silniki statku, natomiast, były obiektem jego niezadowolenia – szczekał i warczał na ich dźwięk.
Miś stał się postacią znaną nie tylko na Darze Pomorza, ale i poza nim. Był bohaterem kilku artykułów, a nawet trafił na okładkę książki. Dzięki temu przetrwało wiele zabawnych i wzruszających historii z jego udziałem. Na przykład, gdy jeden z uczniów na statku odważył się go uderzyć, Miś cierpliwie czekał na okazję do zemsty. Podczas apelu, gdy winowajca stał na baczność, Miś podszedł do niego i obsikał mu nogawkę, co wzbudziło ogólne rozbawienie.
Innym razem Miś, widząc orkiestrę grającą na nabrzeżu, nie mógł znieść widoku kapelmistrza wywijającego batutą. Uznał to za prowokację i postanowił zdobyć „patyk”, wywołując spore zamieszanie wśród muzyków.
Życie psa na żaglowcu nie należało do najłatwiejszych. Miś musiał zmagać się z wieloma trudnościami, jak przechyły statku, możliwość wypadnięcia za burtę czy sól morska niszcząca opuszki jego łap. Mimo troskliwej opieki, jaką zapewniał mu nieformalny opiekun – elektryk Ciesielski, smarując jego łapy wazeliną, Miś z wiekiem zaczął cierpieć na reumatyzm.
Pożegnanie z Pokładem
Na początku 1976 roku stan zdrowia Misia pogorszył się na tyle, że załoga podjęła decyzję o jego wyprowadzeniu na ląd. Niestety, nikt z załogi nie mógł go zabrać do domu, dlatego trafił pod opiekę Schroniska Ciapkowo w Gdyni. Tam, 22 listopada 1976 roku, Miś odszedł na wieczną wachtę, pozostawiając za sobą niezatarte wspomnienia w sercach tych, którzy mieli przyjemność go poznać.
Miś, pies z Daru Pomorza, pozostaje symbolem niezłomności i ducha morskiej przygody. Jego historia to nie tylko opowieść o psie, ale o niezwykłej więzi, która może powstać między człowiekiem a zwierzęciem, nawet w najtrudniejszych warunkach na morzu.
Polska Morska z mediów/ fot. czasopismo Morze Statek-muzeum Dar Pomorza