ORP Grom, wraz z bliźniaczym niszczycielem ORP Błyskawica, znacznie przewyższały pod względem technicznym niemieckie okręty typu Leberecht Maass. Obie jednostki były lepiej uzbrojone i osiągały wyższe prędkości, co czyniło je jednymi z najnowocześniejszych w Europie. Polskie niszczyciele o wyporności 2011 ton standardowych zaliczano do grupy liderów, czyli większych jednostek, które często przewodziły flotyllom mniejszych niszczycieli. Dzięki ich charakterystycznej sylwetce z dużym pomostem bojowym i szerokim kominem, z daleka mogły być mylone z lekkimi krążownikami. Okręty mierzyły 114 metrów długości, a ich szerokość wynosiła 11,26 metra. Zanurzenie kadłuba sięgało około 3,3 metra.
Napęd stanowiły dwa zestawy turbin parowych typu Curtis-Parsons, które napędzały dwie śruby trójpłatowe poprzez przekładnie mechaniczne. Energię dostarczały trzy kotły typu Admiralicji-Yarrow oraz dodatkowy kocioł pomocniczy White Forster. Z łączną mocą napędu sięgającą 54 000 koni mechanicznych, okręty mogły początkowo osiągać prędkość do 39,6 węzłów. Na próbach Błyskawica nawet przekroczyła tę wartość, osiągając 40,4 węzła, jednak było to wynikiem przeciążenia mechanizmów przy niepełnym obciążeniu okrętu.
Niestety, ograniczonym mankamentem tych jednostek był stosunkowo niewielki zasięg operacyjny, wynoszący 2000 mil morskich przy prędkości marszowej 15 węzłów. Choć to wystarczało na działania na Bałtyku, na dalszych akwenach – zwłaszcza na Atlantyku – wymagało odpowiedniego zaplecza logistycznego, takiego jak tankowanie na morzu.
ORP Grom i Błyskawica były znakomicie uzbrojone, co czyniło je groźnym przeciwnikiem. Ich główne uzbrojenie stanowiło siedem dział Bofors kalibru 120 mm, zdolnych do oddawania strzałów na dystans do 19 400 metrów. Na pokładzie znajdowały się jedno działo na dziobie, trzy podwójne – dwa na nadbudówkach i jedno na rufie. Uzbrojenie przeciwlotnicze obejmowało nowoczesne podwójne działa automatyczne Bofors kalibru 40 mm, umieszczone pomiędzy kominami a wyrzutniami torpedowymi, oraz cztery podwójne ciężkie karabiny maszynowe Hotchkiss kalibru 13,2 mm.
W skład torpedowego arsenału okrętów wchodziły dwie potrójne wyrzutnie torped kalibru 550 mm firmy Whitehead, umieszczone w centralnej części okrętu. Dla ochrony przed okrętami podwodnymi, ORP Grom wyposażono w dwie zrzutnie bomb głębinowych oraz tory minowe, mogące pomieścić do 60 min morskich.
Załoga okrętu liczyła przed wojną 192 osoby, lecz w czasie działań wojennych liczba ta wzrastała do około 200 marynarzy i oficerów. Wynikało to m.in. z instalacji nowych systemów wykrywających wrogie jednostki, a także z obecności brytyjskich oficerów łącznikowych na pokładach polskich niszczycieli.
Jednym z największych wyzwań dla Groma był brak skutecznych systemów do wykrywania okrętów podwodnych. Stosowane szumonamierniki były niewystarczające, co sprawiało, że jednostki te miały trudności w lokalizowaniu nawet własnych okrętów podwodnych podczas ćwiczeń. Dopiero po kampanii norweskiej na pokładzie Błyskawicy zainstalowano nowoczesny brytyjski sonar (tzw. azdyk), który znacząco poprawił skuteczność wykrywania podwodnych zagrożeń.
W porównaniu z mniejszymi brytyjskimi niszczycielami, ORP Grom miał dwie istotne wady: wolniejsze przyspieszenie oraz słabszą stabilność na fali atlantyckiej, choć tę ostatnią udało się częściowo poprawić.
Służba i operacje przedwojenne
Pierwsze miesiące służby ORP Grom upłynęły na intensywnym szkoleniu załogi, zarówno w dzień, jak i w nocy. Jednostka brała udział w licznych manewrach oraz wizytach kurtuazyjnych, m.in. w Tallinie, Rydze i Kopenhadze. Niestety, nie obyło się bez incydentów – w lutym 1939 roku Grom osiadł na mieliźnie, co doprowadziło do poważnych uszkodzeń mechanizmów napędowych, które nie zostały w pełni naprawione do końca służby.
Operacja „Peking” – kluczowa misja przedwojenna
W obliczu narastającego zagrożenia ze strony Niemiec, już w maju 1939 roku strona polska porozumiała się z Brytyjczykami w sprawie ewakuacji najważniejszych jednostek Marynarki Wojennej. Plan ten zakładał, że tuż przed wybuchem wojny polskie niszczyciele przepłyną do Wielkiej Brytanii, by tam, po oficjalnym wypowiedzeniu wojny przez sojuszników, wspomagać Royal Navy w działaniach przeciwko Kriegsmarine.
30 sierpnia 1939 roku, na rozkaz kadm. Józefa Unruga, ORP Grom wraz z Błyskawicą i Burzą opuściły Gdynię, kierując się w stronę Morza Północnego. Po drodze napotkały niemieckie okręty podwodne i samoloty, które starały się je śledzić. Mimo tego, polskie niszczyciele bezpiecznie dotarły do Szkocji, gdzie 1 września, kilka godzin po wybuchu II wojny światowej, rzuciły kotwice w porcie Leith.
Gdyby wojna wybuchła kilka dni wcześniej, jak pierwotnie planowano, ORP Grom mógłby zostać zniszczony na Bałtyku, z dala od możliwości udzielenia wsparcia przez Brytyjczyków.
Zatonięcie w kampanii norweskiej
Tragiczny finał służby ORP Grom nastąpił 4 maja 1940 roku, podczas walk o Narwik. Okręt został zatopiony w Rombakkenfjordzie w wyniku ataku niemieckiego bombowca Luftwaffe. Wraz z nim zginęło 59 członków załogi. Zatonięcie Groma było bolesną stratą dla polskiej Marynarki Wojennej, zwłaszcza że była to jedna z jej najnowocześniejszych jednostek.
ORP Grom pozostaje symbolem poświęcenia polskich marynarzy i ich niezłomnej walki u boku sojuszników podczas II wojny światowej.
źródło Polska Morska z mediów/ fot. Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=107232701