26 października 1940 roku zapisze się w historii Marynarki Wojennej jako dzień niezwykłego poświęcenia i odwagi. Rankiem tego dnia ORP „Burza” otrzymał pilny rozkaz pójścia z największą prędkością na pomoc zbombardowanemu „Empress of Britain”, który znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Ogromny, płonący statek – zaatakowany przez niemiecki bombowiec Focke Wulf FW 200 „Condor” – dryfował w pobliżu wybrzeży Irlandii, z przerażonymi pasażerami i załogą na pokładzie. Stawką były setki ludzkich istnień.
„Empress of Britain” był 231-metrowym liniowcem o wyporności 42 348 ton. Został zaprojektowany przez Canadian Pacific Steamship Company. Przystosowany był do transportu wojsk. Na pokładzie znajdowało się 224 żołnierzy, cywilni pasażerowie oraz 419 osób załogi, gdy zmierzał z Egiptu do Wielkiej Brytanii. Niemiecki bombowiec, wykorzystując słabą osłonę lotniczą, precyzyjnie zrzucił dwie bomby. Eksplozje wywołały pożary, które objęły dziobową i rufową część statku.
Sytuacja stawała się coraz bardziej rozpaczliwa.
Po około czterech godzinach szybkiej żeglugi „Burza” i brytyjski niszczyciel HMS „Echo” dotarły na miejsce katastrofy. Oba okręty natychmiast przystąpiły do akcji ratowniczej, podchodząc w gęstym dymie i falach do tonącego kolosa.
Marynarze z ORP „Burza” podjęli heroiczne wysiłki, aby jak najszybciej wyciągnąć ludzi z lodowatej wody oraz z szalup ratunkowych. Na pokładzie „Burzy” schronienie znalazło aż 254 rozbitków.
„Cały okręt dosłownie roił się od rozbitków, którzy byli wszędzie: w pomieszczeniach marynarskich, podoficerskich, oficerskich, kuchniach, maszynowniach, kotłowniach i na pokładzie. Kobiety i dzieci zostały umieszczone w pomieszczeniach dowódcy okrętu, a chorzy w kabinach oficerskich i izbie chorych – zajął się nimi lekarz okrętowy””, wspominał porucznik Zbigniew Węglarz – wszędzie byli uratowani, od kajut oficerskich po maszynownie i pokład. Załoga ORP „Burza” oddała rozbitkom własne rzeczy, starając się zapewnić im choć odrobinę ciepła i komfortu.
Kiedy na horyzoncie pojawiły się kolejne jednostki ratownicze, „Burza” i „Echo” odesłano do portu.
Płonący „Empress of Britain” miał zostać odholowany. Niestety, 28 października los okazał się dla liniowca bezlitosny. Niemiecki okręt podwodny U-32 wykrył holowany statek i zaatakował. Dwie torpedy zakończyły żywot dumy Kanady, która zatonęła, stając się największym statkiem zatopionym podczas II wojny światowej.
Prawdziwy epilog miał miejsce dwa dni później – brytyjskie niszczyciele tropiące pogromcę „Empress of Britain”, skutecznie zaatakowały „U 32” bombami głębinowymi i posłały go także na dno, kończąc krwawy rozdział w historii.
Fotografie pochodzą ze zbiorów MMW