Mimo ubiegłorocznych protestów i obietnic rządu, sytuacja w transporcie drogowym w Polsce pogarsza się. Zadłużenie przekroczyło 1,5 miliarda złotych, a wielu przedsiębiorców zmaga się z upadłością. Przewoźnicy ponownie wystosowali apel do premiera, ostrzegając, że bez konkretnych działań branża nie przetrwa. Jeśli postulaty nie zostaną spełnione, już w grudniu szykują się kolejne – być może tym razem ogólnopolskie protesty.
– Złożyliśmy na ręce wojewody pismo skierowane do premiera rządu, w którym pokazujemy, że od zeszłorocznych protestów ministerstwo infrastruktury próbowało działać, jednak bez efektów finalnych. Inne ministerstwa skutecznie blokują zmiany – mówił na antenie Super FM Dariusz Matulewicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych.
Kryzys w branży transportowej
Polscy przewoźnicy odczuwają skutki kryzysu na rynku niemieckim, gdzie liczba zleceń transportowych znacząco się zmniejszyła. Na trudności nakładają się także nowe wymogi zielonej transformacji, w tym ogromny wzrost opłat drogowych.
– Z dnia na dzień opłaty drogowe wzrosły o 80%. Sytuacja w Niemczech przekłada się na polskie firmy, które zaopatrują tamtejszy rynek. Tymczasem nasze koszty socjalne znacznie przewyższają te ponoszone przez konkurencję z Litwy, Rumunii czy Bułgarii. Nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować – wyjaśnia Matulewicz.
Dodatkowo przedsiębiorcy muszą wymieniać tachografy na nowe generacje, co generuje kolejne koszty. Jednak jak podkreśla prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych w tej kwestii – pomimo wcześniejszych zapewnień – rząd też nie wykonał żadnych ruchów.
Czego oczekują przewoźnicy?
Przewoźnicy domagają się faktycznego wsparcia ze strony rządu. – Potrzebujemy zmiany w sposobie naliczania obciążeń socjalnych dla kierowców, aby nasza konkurencyjność była na poziomie innych krajów – podkreśla Matulewicz.
Przewoźnicy sygnalizują, że ich niezadowolenie znów może wybrzmieć na ulicach polskich miast.
– Grudniowe protesty prawdopodobnie obejmą więcej miast niż przed rokiem – czyli nie tylko Szczecin. Jesteśmy w kontakcie z innymi organizacjami w Polsce, forma protestu jeszcze się klaruje, ale jedno jest pewne – musimy pokazać, że sytuacja w naszej branży wymaga pilnych działań – zapowiada Matulewicz.
Potrzebne są konkrety
Choć w zeszłym roku protest w Szczecinie odbił się szerokim echem, dziś przewoźnicy chcą działać na szerszą skalę. – Od zeszłego roku nie wydarzyło się nic konkretnego. To zmusza nas do pokazania swojego stanowiska – mówi prezes stowarzyszenia.
Jakie będą dalsze kroki? Przewoźnicy apelują o dialog i konkretne rozwiązania – nim będzie za późno.
Fot. Pixabay.com (domena publiczna) / Tama66