Polski Portal Morski
Aktualności Środowisko Ważne

Pustynie tlenowe w Bałtyku – eksperci ostrzegają

Rosnące „pustynie tlenowe” w Bałtyku to tykająca bomba dla ekosystemu i ludzi. Zmiany klimatyczne i działalność człowieka przyspieszają ten proces, tworząc niemal nieodwracalny kryzys. Czy Bałtyk może jeszcze złapać oddech, zanim będzie za późno?

Profesor Arkadiusz Nędzarek o cyklu beztlenowym i przyczynach kryzysu

– Bałtyk to swoiste laboratorium ekosystemowe. Naturalne procesy, jak rozkład materii organicznej, przebiegają tu w sposób przyspieszony przez działalność człowieka.  Nadmiar azotu i fosforu, który przez dekady trafiał do morza, spowodował masowe zakwity mikroglonów. Gdy ich biomasa opada na dno, zużywa ogromne ilości tlenu, którego zasoby w strefie głębokowodnej są ograniczone. Istotnym czynnikiem jest to, że Bałtyk to morze zamknięte. W sytuacji rzadkich i słabych wlewów dobrze natlenionej wody z Morza Północnego system ten nie ma jak się zregenerować.

Profesor podkreśla, że strefy beztlenowe to „cmentarzysko” organicznych szczątków. – Nie tylko glony, ale również resztki martwych organizmów, takich jak ryby, opadają na dno, zużywając tlen w procesach rozkładu. To nieustannie powiększa obszary beztlenowe.

Profesor Agnieszka Tórz o zmianach klimatycznych jako kluczowym czynniku

– Zmiany klimatyczne jeszcze bardziej komplikują sytuację. Wzrost temperatury sprawia, że wody powierzchniowe Bałtyku nagrzewają się szybciej niż te w głębi. Ogranicza to mieszanie się wód i transport tlenu w głąb morza. Na to nakłada się gradient zasolenia. Gęstsza, bardziej słona woda z Morza Północnego, która mogłaby pomóc w natlenieniu głębin, nie dociera w wystarczających ilościach.

Zdaniem dr Marcina Biernaczyka problemem jest też tempo zmian

– Ewolucja potrzebuje tysięcy lat, by organizmy mogły przystosować się do nowych warunków. Tymczasem zmiany w Bałtyku zachodzą w dekady. Nasze rodzime gatunki, jak dorsz czy śledź, nie mają czasu, by się zaadaptować, co prowadzi do ich wypierania przez gatunki inwazyjne.

Prof. Nędzarek o skutkach dla ekosystemu i rybołówstwa

– Kiedy kluczowe gatunki, takie jak dorsz, śledź czy szprotka, tracą swoje naturalne siedliska, cały ekosystem się chwieje. Jeśli ryby nie mogą się rozmnażać, sukcesja pokoleniowa zostaje przerwana, a populacje kurczą się w szybkim tempie. To nie jest tylko problem ekologiczny, ale także gospodarczy. Rybołówstwo w regionie cierpi, a z nim lokalne społeczności i przemysł spożywczy.

Dr Biernaczyk o inwazyjnych gatunkach i nowych zagrożeniach

– Ocieplenie wód Bałtyku otwiera drzwi dla gatunków inwazyjnych, takich jak babka bycza, mieczniki czy Rangia. Te organizmy są bardziej odporne na zmieniające się warunki niż nasze rodzime gatunki. Jednak ich obecność może poważnie zmienić strukturę ekosystemu i wpłynąć na rybołówstwo – tłumaczy dr Biernaczyk.

Jednocześnie zaznacza, że obecność gatunków szkodliwych dla ludzi to wciąż spekulacja.

– Nie wiemy jeszcze, jakie gatunki mogą pojawić się w wyniku zmian klimatycznych. Wiadomo jednak, że pojawienie się gatunków o szerokiej tolerancji termicznej znacząco przekształci Bałtyk, a ryby takie jak dorsz czy śledź mogą stać się rzadkością.

Prof. Nędzarek o ograniczeniach w badaniach nad Bałtykiem

– Największym wyzwaniem dla naukowców są ograniczone środki finansowe. Choć prowadzone są projekty, jak badania adaptacyjne ryb do zmian klimatycznych, ich skala nie odpowiada skali problemu. Badania nad Bałtykiem wymagają współpracy międzynarodowej i bardziej kompleksowego podejścia, co jest trudne przy obecnym poziomie finansowania.

Czy można coś zrobić?

Zdaniem prof. Tórz zahamowanie powiększania stref beztlenowych jest niezwykle trudne.

– Ograniczenie spływu substancji biogennych dzięki budowie oczyszczalni ścieków czy regulacjom rolniczym to krok w dobrą stronę, ale nie wystarcza, by rozwiązać problem. Zbyt rzadkie wlewy z Morza Północnego i zmiany klimatyczne czynią sytuację niemal beznadziejną.

Prof. Nędzarek dodaje: – Sztuczne napowietrzanie Bałtyku (na wzór prowadzonego w jeziorach w ramach ich odnowy) jest zbyt kosztowne i nieskuteczne na tak dużą skalę. Kluczem poprawy stanu ekologicznego Bałtyku jest intensyfikacja lokalnych, ale wielokierunkowych i kompleksowych, działań na rzecz ochrony ekosystemu.

Strefy beztlenowe w Bałtyku to poważne wyzwanie ekologiczne, gospodarcze i społeczne. Choć lokalne działania przynoszą pewne efekty, bez globalnych decyzji na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych sytuacja może się tylko pogarszać.

– Bałtyk potrzebuje oddechu – zarówno w postaci lepszej wymiany wód z Morza Północnego, jak i mądrej polityki ekologicznej. Bez tego jego przyszłość stoi pod dużym znakiem zapytania – podsumowuje prof. Tórz.

Zobacz podobne

Politechnika Morska w Szczecinie walczy o nowoczesny statek naukowo-badawczy

Sonia Mrzygłocka

Milion pasażerów. Uroczyste podsumowanie działalności Finnlines w Polsce

PL

Podatek od nieruchomości hamuje rozwój? Szczecińscy przedsiębiorcy apelują o zmiany

PL

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie