Polski Portal Morski
Aktualności Bezpieczeństwo Ważne

Kto zapłaci za decyzje Waszyngtonu? Komentarze ekspertów

Nagłe cła wprowadzone przez administrację USA zaskoczyły wielu – choć nie wszystkich. Branża motoryzacyjna przeczuwała burzę. Eksperci komentują zaskakujące tempo zmian i wskazują, kto odczuje je najbardziej. „To szantaż? A może tylko amerykańska szkoła negocjacji?” – pytają.

Branża motoryzacyjna nie spała – „importowali wcześniej, jakby wiedzieli”

Czy rynek był przygotowany na wprowadzenie ceł przez Stany Zjednoczone? Dla jednych był to szok, inni widzieli znaki ostrzegawcze już wcześniej.

-„Podmioty, które handlują ze Stanami Zjednoczonymi już kilka miesięcy temu zdawały sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie z osobą możliwy wybór Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta. Przede wszystkim branża motoryzacyjna, która jest najbardziej spektakularnym przykładem w tym zakresie, przygotowała się na to, importując do Stanów Zjednoczonych znacznie większą ilość pojazdów, niż to miało miejsce jeszcze kilka czy kilkanaście miesięcy wcześniej” – mówił Jacek Gąszczak – kierownik Agencji Celnej Grupy CSL.

Taka strategia mogła się opłacić. Ale nie każda branża miała tyle czasu, lub wyobraźni, by uprzedzić działania administracji w Waszyngtonie.

Chaos i biurokratyczna panika

Tempo wprowadzenia nowych przepisów okazało się dla wielu zaskakujące – nie tylko ze względu na decyzję samą w sobie, ale też sposób jej wdrożenia.

Szokujące jest to tempo wprowadzenia tych zmian. Często zmiany są ogłaszane i realizujemy je od pierwszego stycznia, u nas w kraju albo mówimy, że będą jakieś szersze konsultacje w tej sprawie. Tak naprawdę Stany Zjednoczone w opinii publicznej oczywiście wprowadziły te zmiany z dnia na dzień

Szczególnie trudna sytuacja dotyczy transportu morskiego. Statki, które są już w drodze muszą liczyć się z innymi zasadami niż te, które obowiązywały w momencie wypłynięcia. W kontekście gospodarki morskiej są jednostki, które zmierzają teraz do Stanów Zjednoczonych i wiedzą, że zostaną przyjęte już w tych nowych warunkach.

Kontrakty, klauzule i improwizacja

W nowej rzeczywistości wiele zależy od tego, jak skonstruowano umowy handlowe. Czasem jest jasność, czasem tylko chaos i potrzeba negocjacji.

-„To znaczy to wszystko zależy od warunków handlowych, na których zawierane są transakcje. W związku z powyższym jeżeli dana umowa pomiędzy partnerem na przykład z Unii Europejskiej, a podmiotem kupującym ze Stanów Zjednoczonych zawiera klauzule dotyczące ewentualnych zmian w stawkach cennych wówczas sprawa jest jasna. Importer musi zapłacić więcej – to wynika z warunków kontraktu. Jeżeli faktycznie kontrakt nie zawiera takich klauzul, wówczas trzeba się pokusić o delikatną improwizację i negocjacje handlowe” – dodał Gąszczak.

Co z Amerykanami? 

Wielu ekspertów zwraca uwagę, że to amerykańscy konsumenci mogą z czasem ponieść główny ciężar decyzji ich rządu. Ale nie wszyscy to odczują jednakowo.

-„Amerykanie są narodem ekstremalnie przyzwyczajonym do określonego poziomu życia. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę posiąść nowy model Ferrari to go posiądzie czy będzie musiał zapłacić za to mniej, czy więcej. Jeśli nie Ferrari to jakaś inna marka, z innym producentem być może będzie w stanie się nawet bezpośrednio z administracją pana Trumpa dogadać. Tak, jak już pan zdążył nadmienić pan Trump jest nieprzewidywalny, impulsywny i faktycznie jego decyzje są mocno zero jedynkowe. On potrafi bardzo szybko podejmować decyzję z tego względu, że obecna administracja jest tworzona przede wszystkim z ludzi, którzy spełniają określone wymagania, że tak to ujmę światopoglądowe” – komentuje kierownik Agencji Celnej.

„Szantaż czy strategia?” – brutalna szkoła negocjacji po amerykańsku

Prezydent Trump w swoim stylu zapowiedział, że inne państwa będą musiały „zapłacić mnóstwo pieniędzy”, jeśli chcą uniknąć ceł. Eksperci są podzieleni – to szantaż, czy tylko element gry?

-„Dla mnie to brzmi jak swego rodzaju szantaż, jednak to też strategia negocjacyjna którą to Amerykanie mają opanowaną naprawdę do perfekcji. Gdy poczytamy książki o funkcjonowaniu handlu amerykańskiego czy o funkcjonowaniu negocjacji w amerykańskich korporacjach to one są prowadzone w bardzo brutalny sposób. Tam się nie bierze jeńców. Tutaj to doświadczenie pana Trumpa z tego biznesu trochę procentuje chociaż, tym przedsiębiorcom najlepszym nie był jak się czyta jego biografię. Najpierw pokazuje Wam jak może być źle a potem Wam mówię co możemy zrobić żeby był lepiej, ta sytuacja jest dla mnie bardzo jasna.”– ocenia dr Arkadiusz Malkowski z ZUT.

Cła jako broń 

Wojna celna to nie tylko liczby, taryfy i kontrakty. To również demonstracja siły, próba ustawienia nowego porządku w handlu międzynarodowym i narzędzie politycznego nacisku. Dla jednych – uzasadnione narzędzie ochrony interesów narodowych, dla innych – akt destabilizacji globalnego ładu.

Jedno jest pewne: świat będzie musiał nauczyć się handlować nie tylko towarami, ale i nieprzewidywalnością. A ta – jak pokazuje doświadczenie – bywa droższa niż jakiekolwiek cło

Foto: Pixabay

Zobacz podobne

Port Gdańsk z mocnym startem w 2025 roku

Daria Czaja

Urząd Morski w Gdyni oczami swoich pracowników. Zobacz ich wyjątkowe zdjęcia

Daria Czaja

Sprzedaż aut elektrycznych w Niemczech spada

LK

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie