Polski Portal Morski
Aktualności

Japońskie okręty uspokoją sytuację wokół spornych wysp?

Japonia zdecydowała się wysłać większe i uzbrojone okręty do ochrony własnych wód terytorialnych wokół wysp Senkaku. Ma to być odpowiedź na coraz bardziej agresywne działania chińskich jednostek pływających, które próbują przejąć kontrolę nad niezamieszkałymi wyspami na Morzu Wschodniochińskim i są praktycznie na stałe obecne na spornych akwenach.

W związku z coraz częstszymi przypadkami naruszania japońskich wód terytorialnych wokół wysp Senkaku, Japonia zdecydowała się na wysłanie do ich ochrony jednego ze swoich największych okrętów straży przybrzeżnej „Asazuki” typu Shikishima o wyporności 9300 ton, długości 150 m i szerokości 16,5 m. Jednostka ta ma dołączyć do oddziału japońskiej straży przybrzeżnej Ishigaki, który sprawuje jurysdykcję nad niezamieszkanymi wyspami na Morzu Wschodniochińskim.

Wybrany okręt jest zupełnie nowy, nie został jeszcze wprowadzony do służby i przechodzi właśnie próby morskie. Ma być on już jednak w pełni operacyjny w listopadzie tego roku i wtedy przejąć nadzór nad operacjami prowadzonymi wokół wysp Senkaku. Japończycy uznali najwidoczniej, że bez udziału tak dużych jednostek nie są w stanie przeciwdziałać operacjom prowadzonym przez chińskie okręty.

Operacje te są inicjowane przez władze w Pekinie, które roszczą sobie prawo do wysp Senkaku (wykorzystując w stosunku do nich nazwę wyspy Diaoyu). Są one położone na skraju azjatyckiego szelfu kontynentalnego, przez co średnia głębokość wokół nich wynosi około 150 m, by w kierunku południowo-wschodnim opaść poniżej 1000 m (w Rynnie Okinawa). Spór toczy się tak naprawdę o grupę pięciu małych wysepek i trzech nagich skał o łącznej powierzchni 7 km². Największa z nich ma Uotsuri-shima ma 4,32 km².

Nie chodzi jednak o same wyspy, ale o prawo do eksploatacji i nadzoru nad otaczającymi je wodami. Chińczycy w swoich działaniach chcą wykorzystać fakt, że spór toczy się o ziemie niezamieszkałe, gdzie wejście wojska nie będzie związane z zagrożeniem dla ludzi. Próbują więc jak na razie oswoić wszystkich z obecnością swoich okrętów na spornym akwenie, pomimo że naruszają w ten sposób japońskie wody terytorialne.

W połowie sierpnia 2021 roku policzono, że jednostki chińskiej straży przybrzeżnej patrolowały cały akwen wokół Wysp Senkaku przez 212 dni w roku, w tym przez 157 dni w sposób ciągły – przerywając operację tylko w momencie zbliżania się tajfunów. Przypuszcza się więc, że ta intensywność będzie większa niż w rekordowym, 2020 roku, gdy zgodnie z raportem japońskiego ministerstwa obrony, na akwenie tym przebywało w sumie 1161 chińskich morskich okrętów patrolowych. Spędziły one tam aż 333 dni – w tym 111 dni bez przerwy.

Obecnie Chińczycy wykorzystują w tej operacji jednocześnie cztery swoje okręty, z których jeden jest uzbrojony (posiadając według oficjalnych raportów „działko automatyczne”). To właśnie one mają w sposób stały „nękać i ścigać” japońskie łodzie rybackie, utrudniając im realizowanie połowów. Dodatkowo cały czas naruszają wody terytorialne Japonii, wywołując gwałtowne protesty dyplomatyczne władz w Tokio oraz manifestacje antychińskie w japońskich miastach.

Japończycy starają się przy tym zainteresować sytuacją wokół Wysp Senkaku światową opinię publiczną. Szczególnie aktywni są w tych działaniach na terenie Stanów Zjednoczonych pilnując, by informacje o chińskich operacjach na spornym akwenie były cały czas widoczne w amerykańskich mediach. Składane są też oficjalne oświadczenia przez ambasadę Japonii w Waszyngtonie. Rzecznik tej ambasady nazwał m.in. naruszanie japońskich wód terytorialnych wypadkami „godnymi ubolewania”.

„Społeczność międzynarodowa wyrażała na różne sposoby zaniepokojenie jednostronnymi chińskimi próbami zmiany siłą status quo. Zdecydowanie sprzeciwiamy się wszelkim jednostronnym działaniom, które mogą eskalować napięcia, podważyć stabilność regionalną i zakłócić międzynarodowy porządek oparty na zasadach. Japonia nie zamierza zmienić swojego stanowiska, by odpowiadać stanowczo, ale spokojnie, by zdecydowanie bronić naszych terytoriów, mórz i przestrzeni powietrznej”.- Oświadczenie Ambasady Japonii w Waszyngtonie z lipca 2021 roku

Te alarmujące sygnały i zaniepokojenie Japończyków są zrozumiałe, ponieważ władze w Pekinie zaczynają obecnie iść jeszcze dalej i nie tylko pływają wokół spornych wysp (na co w sumie pozwala im prawo morskie), ale również zaczynają przy nich kotwiczyć. W lipcu br. zauważono bowiem, że dwa z czterech chińskich okrętów zakotwiczyły koło największej wyspy Uotsuri-shima i przebywały tam przez prawie dwie doby (47 godzin). Przypuszcza się, że następnym krokiem może być wysadzanie przez Chińczyków na brzeg spornych wysp grup „badawczych”, które pod pozorem prac naukowych mogą zacząć instalować tam swoje bazy.

By temu przeszkodzić Japończycy postanowili wysłać na sporny akwen jednostkę, która będzie mogła tam przebywać przez długi okres czasu, odstraszając ewentualnych intruzów. Sprzyja temu fakt, że „Asazuki” ma autonomiczność większą niż trzydzieści dni. Przez swoją wielkość okręt ten zapewnia dodatkowo odpowiedni komfort dla załogi oraz posiada lądowisko i hangar dla dwóch średnich śmigłowców EC225 lub AS332. Może więc stanowić stałą bazę dla operacji nadzoru oraz udzielać ewentualnej pomocy innymi jednostkom japońskiej straży przybrzeżnej.

Decyzja Japonii wcale jednak nie musi wpłynąć na uspokojenie sytuacji, ale może ją zaostrzyć. Japończycy zdecydowali się bowiem na bardzo stanowczy krok i wysłali owszem, okręt patrolowy swojej straży granicznej, ale jednocześnie okręt w miarę dobrze uzbrojony. Na jego pokładzie są bowiem zainstalowane na stałe dwie armaty Oerlikon kalibru 35 mm (na pokładzie dziobowym oraz nad hangarem dla śmigłowców) oraz dwie armaty kalibru 20 mm (sześciolufowe typu JM61 Vulcan) i nieokreślona liczba dokładanych, ciężkich karabinów maszynowych.

Tymczasem Chińczycy wcześniej wysyłali w okolice Wysp Senkaku jednostki nieuzbrojone, albo najwyżej posiadające pojedyncze działka. Co więcej jak dotąd nigdy nie było informacji, żeby ta nawet nieliczna broń była wykorzystana – nawet tylko do straszenia japońskich łodzi i statków. Teraz ta sytuacja może się zmienić i Chińczycy dla przeciwwagi mogą już wysłać w kierunku Wysp Senkaku bardziej uzbrojone okręty. Władze w Pekinie dzięki „Asazuki” uzyskają do tego doskonały pretekst i na pewno nie zawahają się by go użyć.

Gorzej, że przy spotkaniu uzbrojonych okrętów może się wcale nie zakończyć jedynie na wykonywaniu niebezpiecznych manewrów.

źródło/ fot. defence24.pl

Zobacz podobne

Kolumbia/ Media: Armia patroluje rejon morza, na którego dnie leży galeon wypełniony kosztownościami

AB

M. Gróbarczyk: jeśli nie czynniki naturalne, to do Odry substancja dostała się z oczyszczalni

KM

Odznaczenie Orderu Odrodzenia Polski dla Katarzyny Raczyńskiej

BS

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie