Polski Portal Morski
Historia

Największa bitwa morska I wojny światowej – bitwa jutlandzka


W starciu na zimnych wodach Morza Północnego wzięło udział łącznie 246 okrętów. Stalowe giganty należały do dwóch najpotężniejszych flot ówczesnego świata. Podobny spektakl destrukcji na morzu nie rozegrał się nigdy wcześniej, a nigdy później świat nie widział bitwy, w której wzięło udział tyle pancerników. 

Bitwa jutlandzka – rozegrana 105 lat temu, między 31 maja i 1 czerwca 1916 – musiała się wydarzyć. Choć obie strony za wszelką cenę nie chciały dopuścić do zniszczenia swoich potężnych i kosztownych flot, stawka, którą było panowanie na morzu, pchała je w kierunku decydującego starcia.

Wojna szarpana

Istnienie Wielkiej Brytanii uzależnione było od dostaw towarów z zamorskich kolonii – w takiej sytuacji funkcjonowanie imperium zależało od broniącej szlaków handlowych floty. Z kolei Niemcy, kraj z marynarską tradycją sięgającą zaledwie półwiecza, choć czuły respekt przed potęgą i tradycją Royal Navy, do wojny przystępowały z nadzieją na wywalczenie sobie miejsca w kolonialnej rozgrywce, co mógł im zapewnić tylko dostęp do Atlantyku. 

Obie strony obawiały się rozstrzygającego starcia, które mogło przynieść decydujący cios dla jednej z nich. Dwie pancerne siły trzymały się w szachu od początku wojny, ograniczając się do niewielkich akcji. Czas grał na niekorzyść Niemiec. Keiserliche Marine nie mogła sobie pozwolić na rzucenie otwartego wyzwania Brytyjczykom, dlatego stosowała taktykę rajdów małych grup floty na angielskie i szkockie miasta portowe, w celu wywabienia części okrętów brytyjskich na pełne morze, gdzie czekały większe siły niemieckie. 

Dzień, w którym morze zapłonęło

Flota cesarska miała zamiar zastosować podobny podstęp feralnego dnia, 31 maja 1916. Grupa krążowników pod dowództwem Franza von Hippera zdołała wywabić z portów Flotę Krążowników Liniowych wiceadmirała Davida Beatty’ego wprost pod lufy dział głównych sił – niemieckiej Hochseeflotte (Floty Oceanicznej). Na szczęście dla Brytyjczyków John Jellicoe, dowódca Grand Fleet, głównej floty Royal Navy, dysponował tajną bronią – danymi ściśle tajnej jednostki radiowywiadu o kryptonimie Room 40. Dzięki temu znał ruchy wroga i mógł przewidzieć skutki pułapki zastawionej przez von Hippera. 

W efekcie Hochseeflotte starła się nie tylko z Flotą Krążowników Liniowych, ale z całą potęgą Grand Fleet. W bitwie wzięło udział 50 pancerników – kolosalnych okrętów, liczących blisko 200 metrów długości, zdolnych do miotania pociskami o wadze dochodzącej tony każdy. Wśród nich był niemiecki SMS „Schleswig-Holstein”, jedyny okręt tej klasy, który ententa pozwoliła zachować Niemcom po Wielkiej Wojnie, i zarazem jednostka, której ostrzał rozpoczął kolejny światowy konflikt. Innych okrętów liniowych walczyło po obu stronach blisko 100. 

Starcie trwało całe popołudnie 31 maja. W nocy intensywność walki zmalała – celowanie umożliwiały tylko rozbłyski salw przeciwnika, więc obie strony znacznie rzadziej decydowały się na ostrzał. Pod osłoną nocy Hochseeflotte udało się wymknąć w kierunku własnych kotwicowisk u wybrzeży Niemiec. 1 czerwca bitwa się zakończyła, przyszedł czas na podsumowanie strat. Morze Północne stało się grobem dla ponad 8500 marynarzy obu stron. Na dnie spoczęło 14 okrętów brytyjskich i 11 niemieckich.

Bitwa jutlandzka nie przyniosła jednoznacznego rozstrzygnięcia. Co prawda Niemcy zatopili więcej okrętów wroga niż Brytyjczycy, ale Keiserliche Marine mimo taktycznego zwycięstwa nie była w stanie, w odróżnieniu od brytyjskiej floty, uzyskać pełnej sprawności bojowej do końca wojny. Niemieckie cesarstwo zmuszone było zatem do powrotu do nieograniczonej wojny podwodnej – ograniczenia działań na morzu do polowań okrętów podwodnych na cele militarne i cywilne. Royal Navy wielkim kosztem zachowała panowanie na morzu. 

Chłopiec w machinie propagandy

Bitwa jutlandzka, choć nieprzegrana, mogła nadszarpnąć wiarę w niepokonaną Royal Navy i wpłynąć na morale brytyjskiego społeczeństwa. Admiralicja potrzebowała symbolu, który pokrzepi wiarę w to, że flota jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom Albionu.

Taki symbol objawił się w postaci Jacka Cornwella, boya okrętowego na HMS „Chester”. Lekki krążownik wyszedł z bitwy jutlandzkiej podziurawiony jak ser szwajcarski. Zginęło 29 członków załogi, wśród nich był jeden z celowniczych, zaledwie szesnastoletni Cornwell. Cała obsługa działa, poza chłopakiem, zginęła w wyniku ostrzału, którego ofiarą padł „Chester”. Mimo to śmiertelnie ranny Cornwall, zgodnie z regulaminem, trwał na swoim stanowisku wśród huraganowego ognia. Ledwo żywego ściągnięto go ze stanowiska dopiero po zakończeniu bitwy. 

Chłopiec zmarł w szpitalu portowym dzień po bitwie.

Wkrótce po bitwie o niezłomnym chłopcu zrobiło się głośno w całej Wielkiej Brytanii. Zadbały o to gazety, które nagłośniły historię śmierci szesnastolatka, wywołując falę patriotycznego uniesienia. Robert Baden-Powell, twórca skautingu, ustanowił specjalną odznakę imienia Cornwella, a król przyznał mu pośmiertnie Krzyż Wiktorii – tym samym Jack stał się najmłodszym Anglikiem uhonorowanym tym odznaczeniem. Zaczęto wydawać znaczki i pocztówki z wizerunkiem boya Cornwella, z których cały dochód przekazano na ufundowanie stypendiów floty i domów dla emerytowanych marynarzy.

A jednak historia pokazała, że Verne się mylił. Bitwa jutlandzka była ostatnim wielkim starciem, w którym kaliber dział okrętowych i grubość pancerza odgrywały decydującą rolę. Rozwój sztuki wojennej poszedł w zupełnie innym kierunku. Choć w kolejnej wojnie światowej walczące strony nadal używały stalowych gigantów jako symboli potęgi floty – wystarczy przywołać w tym miejscu niemieckiego Bismarcka i Tirpitza czy japońskiego Yamato – potężne i przez to stanowiące łatwy cel okręty stały się anachronizmem na polu bitwy zdominowanym przez lotnictwo morskie. Tirpitz padł ofiarą brytyjskich bombowców, pięć amerykańskich pancerników spoczęło na dnie zatoki Pearl Harbor w wyniku ataku japońskich samolotów torpedowych i myśliwców nurkujących, za co rewanż Stany Zjednoczone wzięły, niszcząc Yamato 7 kwietnia 1944, jako ostatni pancernik w historii zniszczony w walce. Chociaż pancerników użyto jeszcze w czasie konfliktów w Zatoce Perskiej, nigdy nie odegrały już tak znaczącej roli, jak w czasie bitwy jutlandzkiej.

Źródło http://www.polskieradio.pl/ fot. Wikipedia

Zobacz podobne

Oddali hołd ofiarom Stanu Wojennego 

KM

ORP Orzeł ucieka z portu w Tallinie

BS

40 lat temu zatonął drobnicowiec „Kudowa Zdrój”. Tragedia, której można było uniknąć

BS

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie