Atak Rosji na Ukrainę sprawił, że dla wielu z nas niepodległość przestała być pojęciem kojarzonym jedynie z okolicznościowymi akademiami. Niemal połowa Polaków boi się utraty suwerenności kraju. Jednocześnie zaufanie do armii niezmiennie utrzymuje się na wysokim poziomie, a poparcie dla członkostwa w NATO bije rekordy.
Jak wynika z marcowego badania przeprowadzonego przez Centrum Badania Opinii Społecznej, w ocenie aż 85% Polaków wydarzenia w Ukrainie są niebezpieczne dla naszego kraju. 75% uważa, że wywołana przez Rosję wojna może przerodzić się w konflikt globalny. Jednocześnie – to już wyniki badania przeprowadzonego w maju – 42% respondentów twierdzi, że utrata niepodległości to realne zagrożenie. Przeciwnego zdania jest 43%. – Konflikt zbrojny u naszych granic zawsze jest czynnikiem zwiększającym lęk. Wystarczy spojrzeć, co działo się po rosyjskiej aneksji Krymu. Wówczas odsetek badanych, którzy wyrażali niepokój o bezpieczeństwo Polski, skoczył z 30 do 72%, a liczba respondentów obawiających się utraty niepodległości sięgnęła 47% – przypomina prof. dr hab. Piotr T. Kwiatkowski, socjolog z Uniwersytetu SWPS. Po mocniejsze określenie sięga prof. Cezary Trosiak, socjolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Wynik badania wskazuje na to, że 24 lutego polskie społeczeństwo doznało szoku – podkreśla. – W 1991 roku Polska jako pierwsze państwo na świecie uznała niepodległość Ukrainy. Potem przez lata sekundowała ukraińskim aspiracjom do członkostwa w Unii Europejskiej. Tymczasem Rosja pokazała, że aby je wyhamować, jest gotowa posunąć się do otwartej inwazji, co w powojennej Europie stanowi rzecz bez precedensu – dodaje specjalista
Wszystko to sprawia, że słowo „niepodległość” przestało być jedynie pojęciem z podręczników do historii, nabrało realnych kształtów. – Teraz niemal fizycznie doświadczamy tego, czym owa niepodległość jest, i dostrzegamy potencjalne konsekwencje jej utraty. To doświadczenie wymykające się politycznym i społecznym podziałom – uważa prof. Trosiak.
W tym trudnym czasie większość Polaków zdaje się myśleć zdroworozsądkowo. Dowód? Rekordowo wysokie zaufanie dla obecności Polski w strukturach NATO. Wiosną za takim rozwiązaniem opowiedziało się 94% pytanych przez CBOS. Dla porównania jeszcze dwa lata wcześniej liczba zwolenników członkostwa w Sojuszu Północnoatlantyckim oscylowała wokół 85%. Na tym jednak nie koniec. Nigdy wcześniej bowiem tak znacząca liczba pytanych nie była pewna, że na terenie Polski powinny stacjonować zagraniczne wojska i że w razie potrzeby NATO pospieszy nam z pomocą. Wiosną 2022 roku takie przekonanie wyraziło odpowiednio 85% i 81% badanych.
Do tego można dodać kwestię zaufania do polskiej armii, które od lat utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie, a w marcowym badaniu CBOS-u wyniosło 76%. W kolejnym badaniu, przeprowadzonym w kwietniu tego roku przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych na zlecenie „Rzeczpospolitej”, ankieterzy zapytali Polaków, czy zaakceptowaliby obowiązek 16-dniowego szkolenia wojskowego dla wszystkich obywateli pomiędzy 18. a 55. rokiem życia. 39% badanych odpowiedziało, że to dobry pomysł, zaś 31,3% określiło go mianem „raczej dobrego”.
Wyniki tych badań wyraźnie wskazują, że nastały niespokojne czasy. A wraz z nimi przyszła zmiana sposobu myślenia. Znacząca, choć oczywiście trudno nazwać ją rewolucyjną. – Patriotyzm pokoju, oparty na społeczeństwie obywatelskimi dobrze funkcjonującej gospodarce, wcale nie musi stać w sprzeczności z inwestowaniem w sojusze czy silną armię. Jedna postawa wyrasta z drugiej. Niemniej po 1989 roku, kiedy weszliśmy w epokę względnego spokoju i stabilności, zarzuciliśmy budowanie czegoś, co można by określić mianem kultury obronności. Przed nami więc długa droga – uważa prof. Kwiatkowski.
źródło http://www.polska-zbrojna.pl / fot. UM Tychy