W 2023 roku ratownicy SAR podjęli rekordową liczbę 444 akcji ratując życie 171 osobom. Dla porównania, w roku 2022 tych akcji było ponad 350 a ocalonych 89 osób.
– Służba ratowników to ciężka praca. Podejmujemy akcje by ratować ludzi w każdych warunkach -podkreśla Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR. – Nasze jednostki morskich stacji ratowniczych nie mają ograniczeń co do zasięgu, łodzie baz brzegowych działają do 6 mil od brzegu. Nie zawsze jesteśmy w stanie zapobiec tragediom na wodzie, ale każde uratowane życie, rekompensuje ogromny wysiłek i stanowi największą satysfakcję.
Reagują na każdy sygnał. Najwięcej zdarzeń i akcji jest w pełni sezonu, ale dla nich służba trwa non stop.
– W Wigilię np. otrzymaliśmy sygnał od spacerowicza, który zauważył dryfująca łódź motorową z ubraniami w środku – wspomina dyrektor. – jak się okazało, nikt nie potrzebował pomocy. Łódź zerwała się z cumy. Pod koniec listopada np. nasi ratownicy ze stacji brzegowej uczestniczyli w akcji na Jeziorze Bukowo. Dwie osoby wypadły z łodzi, która unosiła się do góry dnem. Podjęliśmy kobietę trzymającą się relingów tonącej jednostki. Drugą osobę, mężczyznę wyciągnięto, zaplątanego w sieci rybackie. Ratownicy od razu podjęli akcję reanimacyjną, którą kontynuował zespół ratownictwa medycznego po przejęciu mężczyzny na brzegu.
Inne zdarzenie miało miejsce na jachcie ok. 9 mil od brzegu na północny zachód od Ustki. Żeglarz z jachtu „Dunajec” nadał sygnał Mayday. Okazało się, że mężczyzna w trakcie zwrotu został dociśnięty liną. Doznał obrażeń szyi i było podejrzenie uszkodzenia kręgosłupa. – Do pomocy skierowaliśmy jednostkę „Orkan” oraz śmigłowiec ratowniczy.
– Pomagaliśmy kitesurferom, którzy swoją pasję realizują w wietrznych warunkach i zdarzało się, że przeliczyli się z siłami – dodaje nasz rozmówca. Tych zdarzeń jest naprawdę mnóstwo. I czy dzieją się w sezonie, nieustannie apelujemy do rozsądku. Woda dostarcza pasjonatom niezwykłych wrażeń, rozrywki, ale to jest żywioł niebezpieczny dla tych, którzy go lekceważą. Bądźmy rozważni, a unikniemy tragicznych doświadczeń, i sytuacji w których nie będziemy już w stanie pomóc.
Bazy ratowników
Strzegą bezpieczeństwa całego polskiego wybrzeża, Zalewu Szczecińskiego i Wiślanego. Na każdej zmianie czuwa 71 ratowników a poprzez Centrum Koordynacyjne w Gdyni i pomocnicze w Świnoujściu Całodobowy prowadzą całodobowy monitoring.
Pierwsza stacja ratownicza od granicy z Niemcami znajduje się w Trzebieży (Zalew Szczeciński), ostatnia – na granicy z Federacją Rosyjską ulokowana jest w Tolkmicku nad Zalewem Wiślanym. Pozostałe znajdują się w miejscowościach nadmorskich.
W strukturze organizacji funkcjonują zintegrowane bazy z załogą statku ratowniczego – taka jest w Dziwnowie – oraz brzegowe stacje, w których działają ochotnicze drużyny ratownicze. Służba jest całodobowa.
Służby morskie, to 180 marynarzy zatrudnionych na 13 statkach ratowniczych. Służby lądowe tworzą inspektorzy morskich centrów koordynacji ratownictwa, pracownicy brzegowych stacji ratowniczych (prawie 50 osób) oraz cały pion administracyjny, niezbędny do obsługi organizacji – w sumie to 400 osób, z których 100 to ochotnicy.
By wstąpić w szeregi brzegowej ochotniczej drużyny ratowniczej, oprócz sprawności fizycznej potrzebny jest patent sternika motorowodnego, czy prawo jazdy kategorii B, C, E. Na statkach służb ratowniczych pływają już wyłącznie osoby, które wypełniają wymogi zawodu marynarza.
Uwaga!!!
W Morskim Ratowniczym Centrum Koordynacyjnym w Gdyni oraz pomocniczym – w Świnoujściu prowadzony jest 24-godzinny nasłuch na kanale ratowniczym 16. Do komunikacji służy także kanał 11.
Jednostki bez łączności radiowej, znajdujące się bliżej brzegu, mogą kontaktować się telefonicznie korzystając np. z nr do centrum koordynacyjnego 50 50 50 971. Za pomocą nr 112 informacja także dotrze do służb SAR. Sygnał za pomocą środków pirotechnicznych (wystrzelenie 3 czerwonych rakiet) też zostanie odebrany przez ratowników, i drużyny SAR ruszą na ratunek.
Piotr Jasina