Nurkowie z gdyńskiej grupy Baltictech odkryli w Bałtyku wrak zatopionego podczas drugiej wojny światowej parowca „Gerrit Fritzen”. To jeden ze statków, który brał udział w wielkiej akcji ewakuacji ludności niemieckiej z terenów Prus Wschodnich.
Decyzję o rozpoczęciu akcji wydał osobiście naczelny dowódca Kriegsmarine Karl Dönitz. Podczas trwającej od stycznia do maja 1945 roku operacji pod kryptonimem „Hannibal”, niemieckie statki przetransportowały do Rzeszy oraz okupowanej przez Niemców Danii od 800 000 do 900 000 uchodźców oraz 350 000 żołnierzy.
W akcji brało udział 1080 statków i okrętów. 247 jednostek zostało zniszczonych przez Rosjan i nigdy nie dopłynęło do portów przeznaczenia.
W pierwszej kolejności na pokłady mieli być zabierani oficerowie, żołnierze i funkcjonariusze nazistowskiego aparatu władzy, dopiero jeśli na statkach zostały wolne miejsca, mogły one być zajmowane przez ludność cywilną. Była to największa operacja ewakuacyjna w historii świata.
Około 150 wraków statków i okrętów, biorących udział w akcji Hannibal, zostało wydobytych po wojnie, 100 nadal spoczywa na dnie Morza Bałtyckiego.
„Gerrit Fritzen” wypłynął w rejs z łotewskiej Lipawy do Lubeki 12 marca 1945 roku. Tego samego dnia, około godziny dwunastej statek został zbombardowany i zatopiony przez radzieckie lotnictwo.
We wraku nurkowie nie znaleźli żadnych ludzkich szczątków. Co się stało z załogą? Nie wiadomo. Zachował się dzwon okrętowy, skrzynie do przewożenia żywności, pojemniki na wodę, naczynia oraz transportowane na statku pojazdy wojskowe.
– Wrak jest w świetnym stanie. Udało nam się go bardzo szybko zidentyfikować po częściach konstrukcyjnych, a na koniec nurkowania udało nam się znaleźć dzwon z napisem, który w stu procentach potwierdza identyfikację – mówi Tomasz Stachura z Baltictech Team.
Żródło: Informare / Tekst: Wojciech Sobecki/ fot. Facebook Baltictech
