Polski Portal Morski
Aktualności Inne Porty Żegluga

Trójmiejskie porty szykują się na opóźnienia przez ataki na statki na Morzu Czerwonym

Ataki na statki płynące przez Morze Czerwone mogą zagrozić dostawom do trójmiejskich portów. Najwięksi armatorzy morscy na świecie już wstrzymali ruch przez Kanał Sueski, a właśnie tą trasą przybywają do nas kontenerowce z Azji. Na utrudnienia szykuje się już gdański Baltic Hub.

Gdy w marcu 2021 r. w Kanale Sueskim na kilka dni zablokował się potężny kontenerowiec, to skutki tego zdarzenia były odczuwalne przez kilka tygodni. Dziś na Morzu Czerwonym prowadzącym do tego kanału mamy do czynienia z dużo groźniejszym wydarzeniem. 

Od kilku dni wspierani przez Iran jemeńscy rebelianci Huti atakują przy użyciu dronów i pocisków statki przepływające przez mającą 32 km szerokości cieśninę Bab al-Mandab, czyli Bramę Łez. Rebelianci zadeklarowali swoje poparcie dla palestyńskiej organizacji Hamas i oświadczyli, że atakują statki płynące do Izraela. Pocisk Huti trafił w norweski tankowiec Swan Atlantic, zaatakowano też kontenerowiec MSC Clara. Rzecznik Huti, generał Jahja Sari, oznajmił, że ataki będą kontynuowane tak długo, jak długo potrwa izraelska blokada Strefy Gazy. 

W tej sytuacji armatorzy wstrzymują żeglugę tą trasą. Zrobił to już MSCMaerskHapag-LloydCMA CGM oraz OOCL. Również tajwańska firma Evergreen ogłosiła, że tymczasowo zaprzestaje przyjmowania izraelskich ładunków i poinstruowała załogi swoich kontenerowców, aby do odwołania zawiesiły żeglugę przez Morze Czerwone. Wczoraj do tego grona dołączył też japoński gigant transportu morskiego ONE

Niestety taka decyzja będzie będzie miała daleko idące konsekwencje dla handlu światowego i żeglugi międzynarodowej, bowiem ta trasa jest jednym z głównych międzynarodowych szlaków towarowych. Według szacunków przypada na nią ok. 12 proc. wymiany światowej i duża część wymiany między Europą a Chinami. 

Statki zostały przekierowane na dłuższą trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziei w RPA. Niestety taka podróż trwa przynajmniej o 10 dni dłużej niż przez Kanał Sueski.

Skutki blokady i zmiany trasy mogą być odczuwalne w naszych portach w połowie stycznia, kiedy to miały dotrzeć planowane statki. 

– Wiadomo już, że niektóre statki zaczęły pływać przez Przylądek Dobrej Nadziei, co oznacza przesunięcie o ok. 10 dni, w zależności od pogody i innych warunków.  Biorąc pod uwagę, że większość statków przypływających do Gdańska i innych północnoeuropejskich portów ma tygodniowe rozkłady rejsów, możemy spodziewać się, że w przypadku niektórych z nich opóźnienie wyniesie w rzeczywistości 14 dni. Jednak dopiero okaże się i zostanie potwierdzone, jaką dokładnie formę przybierze przesunięcie i dostawa ładunku oraz dla ilu cotygodniowych rejsów nastąpi ta zmiana trasy. Po tym okresie spodziewamy się powrotu do normalnej częstotliwości połączeń. Nie powinno to znacząco wpłynąć na płynność dostaw ani mieć zauważalnego wpływu na działanie naszego terminalu. Na bieżąco monitorujemy sytuację. Spodziewamy się otrzymać szczegółowe informacje od armatorów w najbliższych dniach, ponieważ sytuacja jest bardzo dynamiczna – mówi Magdalena Jagła, kierownik ds. marketingu i komunikacji w Baltic Hub. 

Można spodziewać się też wzrostu cen na stacjach benzynowych. Analitycy spodziewają się bowiem wzrostu cen ropy naftowej i paliw, które płyną Kanałem Sueskim np. z Arabii Saudyjskiej do Europy, a to ok. 20 proc. światowego zużycia.

źródło: trójmiasto.pl / fot. archiwum, Port Gdynia

Zobacz podobne

Przyjazny dla środowiska Batory wypłynie na Bałtyk

KD

Kartka pocztowa wysłana przez starszego radiooperatora Titanica, na aukcji w USA

BS

Media: w UE skonfiskowano 16 superjachtów należących do rosyjskich oligarchów

BS

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie