39 lat temu, 8 lutego 1985 roku podczas silnego sztormu zatonął należący do Polskich Linii Oceanicznych (PLO) drobnicowiec „Busko Zdrój”. W jednej z najtragiczniejszych katastrof polskiej floty handlowej po II wojnie światowej zginęło 24 marynarzy. Udało się uratować tylko jedną osobę- radiooficera – Ryszarda Ziemnickiego.
„Busko Zdrój” był piątym statkiem z serii drobnicowców typu B-452 budowanych dla PLO w Rumunii. Wszystkim jednostkom z tej serii nadawano nazwy polskich uzdrowisk.
8 lutego 1985 roku statek płynął z Oslo do Hiszpanii z ładunkiem stali. Na Morzu Północnym podczas sztormu ładunek przesunął się, drobnicowiec stracił stateczność, przewrócił się i bardzo szybko zatonął.
– Woda ciągle wlewała się do tratwy. Mogliśmy tylko stać i czekać. Ale ludzie z osłabienia nie mieli już sił, aby się trzymać. Osuwali się w wodę i unoszeni przez nią umierali na moich oczach – wspomina radiooficer Ryszard Ziemnicki w książce Andrzeja Studzińskiego „Tragiczny rejs”. Pomnik upamiętniający ofiary katastrofy znajduje się na cmentarzu w Gdyni Witominie.
Budowane w rumuńskiej stoczni jednostki nie należały do szczęśliwych. Dwa lata wcześniej, 20 stycznia 1983 r., na Morzu Śródziemnym w podobny sposób zatonął inny statek z tej samej serii „Kudowa Zdrój”. Zginęło wówczas 20 osób, uratowano 8.
żródło/ fot: infomare