Polski Portal Morski
Akcje Polski Morskiej Aktualności Bezpieczeństwo Ważne

Chronią całe wybrzeże. Ratują w każdych warunkach!

Nad bezpieczeństwem polskiego wybrzeża, Zalewu Szczecińskiego i Wiślanego non stop czuwa 71 ratowników Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa SAR. Całodobowy monitoring prowadzi Centrum Koordynacyjne w Gdyni i pomocnicze w Świnoujściu. Ratownicy są rozlokowani w kilkunastu bazach. – Kwadrans, tyle czasu mają by ruszyć do akcji po wezwaniu pomocy – podkreśla Sebastian Kluska, dyrektor organizacji. – Wypływają w morze w każdych warunkach. W ubiegłym roku udało się uratować życie 89 osobom.

– Część morską stanowi grupa 180  marynarzy zatrudnionych na naszych 13 statkach ratowniczych. Służby lądowe, to inspektorzy morskich centrów koordynacji ratownictwa, pracownicy brzegowych stacji ratowniczych (46 osób) oraz cały pion administracyjny, niezbędny do obsługi organizacji – wyjaśnia dyrektor Sebastian Kluska. – W sumie to 400 osób, z których 100 to ochotnicy. 

Bazy ratownicze SAR (z jęz. ang. Search And Rescue, czyli szukać i ratować) rozlokowane są  wzdłuż całego polskiego wybrzeża. Pierwsza stacja ratownicza od granicy z Niemcami znajduje się w Trzebieży (Zalew Szczeciński), ostatnia – na granicy z Federacją Rosyjską ulokowana jest w Tolkmicku nad Zalewem Wiślanym. Pozostałe znajdują się w miejscowościach nadmorskich. 

Każdego dnia służbę pełni 71 ratowników. 

„Cyklon” w Dziwnowie

 Na reporterski rekonesans  udaliśmy się do zintegrowanej bazy  w Dziwnowie gdzie stacjonuje obecnie załoga „Cyklonu” i non stop pełni tu służbę 6 zawodowych ratowników drużyny brzegowej. 

– W Dziwnowie jestem na dwutygodniowej zmianie – mówi kpt. Andrzej Figiel dowodzący „Cyklonem”. Jest z Gdańska, a w SAR od 1997 roku. – Służbę pełnimy na całym wybrzeżu, miejsca się zmieniają. Jednostka w tej chwili nadzoruje obszar od latarni w Świnoujściu do Mrzeżyna. 

Są w stałej gotowości. Turyści, żeglarze nie dają zapomnieć o sobie, zwłaszcza w sezonie.

– W okolicy Międzywodzia pomocy wymagała załoga jachtu – wspomina kapitan zdarzenie sprzed kilku dni. – Wypłynęli w trudnych warunkach pogodowych, mieli awarię silnika. Na pokładzie było 10 osób. Trzeba było podjąć ludzi na naszą jednostkę a jacht zaholować do mariny. 

– Ludzie bywają nierozważni, przeceniają swoje możliwości, nie znają dobrze jednostek – kontynuuje kapitan „Cyklonu”. – Rybacy żyjący z morza też niekiedy nie doceniają siły żywiołu. Miałem już do czynienia z zatonięciami kutrów i śmiercią załóg – wspomina. – To ciężka praca, i nie zawsze jesteśmy w stanie zapobiec tragediom. Ale każde uratowane życie, to największa satysfakcja, nadająca sens naszej służbie.

Służba w każdych warunkach!

W strukturze organizacji funkcjonują zintegrowane bazy z załogą statku ratowniczego – taka właśnie jest w Dziwnowie – oraz brzegowe stacje, w których działają ochotnicze drużyny ratownicze. Służba jest całodobowa.

– W  każdych warunkach, jakie zafunduje nam natura, podejmujemy akcje by ratować ludzi – podkreśla Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. – Jednostki morskich stacji ratowniczych nie mają ograniczeń co do zasięgu, łodzie baz brzegowych działają do 6 mil od brzegu. W ubiegłym roku podjęliśmy ponad 350 akcji ratowniczych. Udało się uratować życie 89 osobom. W tym roku w połowie sezonu odnotowaliśmy już 264 akcje. 

Dyrektor podkreśla bardzo duże zaangażowania lokalnych mieszkańców. – Zawsze tak było – dodaje. – To bowiem rybacy, marynarze jako pierwsi zaczęli się organizować, by w razie potrzeby nieść pomoc swoim współbraciom po fachu. To oni dali początek naszej organizacji w obecnym kształcie i dziś stanowią trzon naszych drużyn.  

By wstąpić w szeregi brzegowej ochotniczej drużyny ratowniczej, oprócz sprawności fizycznej potrzebny jest patent  sternika motorowodnego, czy prawo jazdy kategorii B, C, E. Na statkach służb ratowniczych pływają już wyłącznie osoby, które wypełniają wymogi zawodu marynarza.

Szef SAR nie ukrywa, że przydałoby się w szeregach służb znacznie więcej ratowników medycznych. 

– Wykwalifikowany personel medyczny na pokładzie to możliwość udzielania bardziej zaawansowanej pomocy, mówiąc wprost to gwarancja większej przeżywalności ludzi w stanie zagrożenia życia – wyjaśnia Kluska. – Często godzinę, dwie potrzebujemy by dotrzeć  do lądu z osobami potrzebującymi pomocy…

Niestety, MSPiR to jednostka budżetowa – funkcjonuje w określonych ramach płacowych. A trudno konkurować z jednostkami służby zdrowia i przyciągnąć do siebie ratowników medycznych bez atrakcyjnych wynagrodzeń. 

– Tym bardziej, że to nie jest praca w karetce, na lądzie. Warunki na morzu, sztormy itd., są często skrajnie trudne – zaznacza dyrektor SAR. Kluska liczy na to, iż rozwiązaniem problemu będzie pomysł

fachowców Komendy Wojewódzkiej PSP w Szczecinie – rozszerzenia kompetencji medycznych ratowników SAR, czy PSP. – Trwają już rozmowy międzyresortowe w tej sprawie – dodaje. 

Mayday!

Szef SAR przypomina, iż w Morskim Ratowniczym Centrum Koordynacyjnym w Gdyni oraz  pomocniczym – w Świnoujściu prowadzony jest 24-godzinny nasłuch na kanale ratowniczym 16. Do komunikacji służy także kanał 11

– Jednostki nie posiadające radia, znajdujące się bliżej brzegu, mogą kontaktować się telefonicznie korzystając np. z nr do centrum koordynacyjnego 50 50 50 971  wyposażone w radiu znajdujące się bliżej brzegu jeżeli chcą z nami się skontaktować mogą to zrobić telefonicznie dzwoniąc pod numer 50 50 50 971 –  dodaje dyrektor Kluska. – Za pomocą nr 112 informacja także dotrze do naszych służb. Sygnał za pomocą środków pirotechnicznych (wystrzelenie 3 czerwonych rakiet) też zostanie odebrany przez ratowników SAR, i nasze drużyny rusza na ratunek.

Studia przypadków, czyli: 

Kuter na dziobie kontenerowca…

Wczesnym rankiem rybacy 12-metrowego kutra z Dziwnowa wybierali flądrę z sieci kilkanaście mil od brzegu. Nagle wyrósł przed nimi 160-metrowy kontenerowiec „Nordic Italia”. Staranował jednostkę. Kuter z rybakami zawieszony na dziobowej gruszce pchany był przez ponad godzinę z prędkością 17 węzłów. 

– Sygnał dotarł do centrum koordynacyjnego SAR po godzinie – wspomina wydarzenie sprzed roku nasz rozmówca. – Kontenerowiec uderzając w kuter zniszczył antenę, rybacy nie mogli wezwać pomocy. – Wystrzeliwali race w kierunku sterówki kontenerowca, bezskutecznie. Dodzwonili się dopiero, gdy znaleźli się w zasięgu sieci komórkowej.  Na pomoc ruszyły jednostki z  Dziwnowa i Kołobrzegu. Rybacy w wyniku uderzenia doznali licznych złamań. Konieczna była natychmiastowa ewakuacja. Jednego z rannych zabrał śmigłowiec. Wszyscy przeżyli. Zabezpieczono kuter przed zatonięciem z bakiem pełnym paliwa. 

Jak wykazało śledztwo, oficer wachtowy przysnął, nie zauważył staranowanego kutra, z który na dziobie płynął ponad godzinę! 

Ludzie za burtą!

Na kanale 16-tym nadano komunikat: „kobieta z dzieckiem za burtą”. Centrum Koordynacyjne SAR w Gdyni skierowało do akcji m.in. załogę ratowniczą śmigłowca swoich służ. Okazało się, że do zdarzenia doszło na jednym z promów Stena-Line. Ratownicy podjęli z wody dwie osoby, kobietę i dziecko transportując je do szpitala. – Mimo reanimacji nie udało się uratować kobiety, a dziecko już w momencie podjęci z wody nie wykazywało żadnych oznak życia – mówi Sebastian Kluska. Dodaje, że w wyniku wstępnych ustaleń zdarzenie zakwalifikowano jako zabójstwo rozszerzone. Matka wrzuciła martwego syna z promu i sama skoczyła do morza. 

W tym dramatycznym zdarzeniu ratownicy nie wiele mogli zrobić. – Chciałby podkreślić jednak fakt, że po sygnale na kanale 16 o kobiecie i dziecku za burtą,  na pomoc ruszyły 3 inne śmigłowce i jednostki pływające szwedzkich, fińskich czy niemieckich służb ratowniczych.  Taka solidarność w trudnych momentach jest naprawdę budująca.

Kąpiel na niestrzeżonym! 

Mężczyzna zniknął pod wodą na niestrzeżonym kąpielisku w miejscowości Karwia. Na ratunek ruszyli ratownicy bazy we Władysławowie: na pontonie od strony wody i samochodem od strony lądu. Udało się go szybko odnaleźć i przywrócić czynności życiowe. Śmigłowiec zabrał go do szpitala.

– To przykład z początku miesiąca, ale podobnych zdarzeń odnotowujemy bardzo wiele – przyznaje dyrektor SAR. – Możemy jedynie ponawiać apele. Kąpmy się na plażach strzeżonych! Nie lekceważmy czerwonej flagi, bo to sygnał, że jest niebezpiecznie. Bądźmy rozsądni i odpowiedzialni, a wrócimy z urlopów wypoczęci i zrelaksowani, bez tragicznych doświadczeń! 

Piotr Jasina

Zobacz podobne

Grafiki polskich artystów na „Darze Pomorza”. Wystawa „Gdynia – REALNA & WIRTUALNA”

MZ

Wody Polskie w Gryficach: Rzeki to nie śmietnik. Smutny obraz działań niektórych mieszkańców

AB

Gdynia SailingDays. Medale mistrzostw Europy nie dla Polaków

AB

Zostaw komentarz

Ta strona wykorzystuje pliki cookie, aby poprawić Twoją wygodę. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Czytaj więcej

Polityka prywatności i plików cookie